Nowy numer 13/2024 Archiwum

Trzeba było je zrobić i już

Wycinankarzy w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki, bo to zajęcie raczej dla kobiet. – Biorę papier i nożyczki i... wycinam to, co przyjdzie mi na myśl. Bez rysunku, bez szablonu – mówi Aleksander Dutkiewicz z Inowłodza.

tekst i zdjęcia marcin.kowalik@gosc.pl Pochodzi z rodziny pielęgnującej tradycje ludowe. Umiejętności, takie jak tkanie, haftowanie, wycinanie, wyrabianie ozdób ze słomy czy bibuły, były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki zapisom w różnych publikacjach udało się ustalić, że sztuką ludową w jego rodzinie zajmowano się już pod koniec XIX wieku. Ślady tej twórczości sięgają czwartego pokolenia. Pan Aleksander stworzył nawet specjalną wycinankę, która – jak drzewo genealogiczne – oddaje jego powiązania rodzinne z krewnymi – twórcami ludowymi.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy