Jedna osoba nie żyje, a cztery zostały ranne po tym, jak 62-letni mężczyzna podpalił GOPS w Makowie.
Do tragedii doszło dziś około godziny 13 w siedzibie Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie w gminie Skierniewice. Nieznany mężczyzna wtargnął na pierwsze piętro budynku i oblał łatwopalną substancją (prawdopodobnie benzyną) pracujące tam urzędniczki. Następnie jedną z kobiet podpalił. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się wewnątrz pomieszczenia. Sprawca tragedii zbiegł. Pracownicy ewakuowali się na dach sąsiedniego budynku. Niestety w płonących pomieszczeniach pozostały dwie osoby. Gdy na miejsce zdarzenia przyjechała Straż Pożarna, z płomieni wyciągnęła dwie poparzone urzędniczki. Pomimo trwającej ponad 45 minut reanimacji, jednej z kobiet nie udało się uratować. Drugą ofiarę z ciężkimi oparzeniami śmigłowcem przetransportowano do jednego z warszawskich szpitali, gdzie lekarze walczą o jej życie. Trzy inne osoby trafiły do szpitali w Skierniewicach i Głownie.
Świadkowie zdarzenia jako sprawcę wskazywali 62-letniego mieszkańca Słomkowa. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna przez wiele lat był podopiecznym pomocy społecznej. Niewykluczone, że motywem jego działania mógł być fakt, iż pomoc społeczna odmówiła mu prawa do jednego ze świadczeń.
Na miejscu tragedii pracuje prokurator. Najwcześniej we wtorek zostanie przesłuchany 62-latek ze Słomkowa. Prawdopodobnie zostanie mu postawiony zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa, za co grozi kara dożywocia.
Mieszkańcy Makowa są w szoku. Większość z nich nie może uwierzyć w to, co się stało.
Jak podkreślają strażacy, akcja była bardzo trudna z powodu dużego zadymienia
Przemysław Rybicki /Radio Victoria