W niedzielę w Kutnie - tak, jak i w innych miastach w Polsce - odbył się Marsz dla Rodziny. W grodzie nad Ochnią rodziny maszerowały już po raz 4.
Wierni wyruszyli sprzed kościoła św. Wawrzyńca po Mszy św. o 10.00. - Łatwo jest pisać i mówić o rodzinie, dawać dobre rady, trudniej ją tworzyć i walczyć o jej jedność - mówił podczas homilii ks. Jerzy Swędrowski, dziekan kutnowski i proboszcz parafii św. Wawrzyńca.
Marsz życia odbywa się w przeddzień wspomnienia 108 męczenników II wojny światowej. - Poza księżmi, którzy posługiwali w tej parafii - Michałem Woźniakiem i Michałem Oziębłowskim, była wśród nich także Marianna Biernacka - teściowa, która oddała życie za swoją synową w stanie błogosławionym - podkreślił dziekan.
W trakcie przygotowań do wymarszu jeden z organizatorów przytoczył dane statystyczne. - Jeżeli przyrost naturalny nadal będzie na takim poziomie, to w 2100 roku będzie nas, tzn. Polaków, tylko 16 milionów - powiedział Krzysztof Stasiak.
Kolorowy marsz wyruszył ul. Królewską na pl. Piłsudskiego, gdzie na zebranych czekał szereg atrakcji. Ks. Swędrowski odczytał skierowany do zgromadzonych list ordynariusza łowickiego bp. Andrzeja F. Dziuby. Ryszard Broda, prezes Stowarzyszenia „Rodzina w Centrum”, dziękował wszystkim za przybycie. - Podczas Eucharystii dziękowaliśmy Bogu za rodzinę, dzieci, żonę, a teraz spędźmy wszyscy wspólnie czas ze sobą - mówił. Na scenie występowały schole: Aniołki z parafii św. Jana Chrzciciela i Schola Młodych Serc ze św. Wawrzyńca, tańczyli także tancerze. Pomiędzy poszczególnymi występami losowano rozdane wśród uczestników numerki. W loterii fantowej można było wygrać piłki, koszulki i inne gadżety.
Najmłodsi oblegali dmuchane zjeżdżalnie. Nie brakowało chętnych do udziału w warsztatach decoupage'u czy zawodach sportowych. Zarówno dzieci, jak i dorośli mogli spróbować swoich sił w namiocie Grupy Ratownictwa Medycznego OSP „Dąbrowszczak”, ucząc się ratować życie.
- Najpierw wspólna modlitwa, teraz piękna pogoda, słodkości, atrakcje i cała rodzina w komplecie - tak powinna wyglądać każda niedziela - mówił pan Jan, jeden z uczestników marszu. - Bez telewizora i komputera, razem można się dobrze bawić, nawet lepiej niż dobrze - dodał 5-letni Kamil.