– To jest dla ich zdrowia, jak sobie przejdą te 8 czy 10 km – mówi dyrektor gimnazjum w Ostrowach Elżbieta Marczak.
Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK przy Gimnazjum im. gen. W. Andersa w Ostrowach istnieje raptem 5 lat, a już zostało wpisane na listę Najlepszych Szkolnych Klubów Turystyczno-Krajoznawczych w Polsce. Duża w tym zasługa Eweliny Kołomłockiej, opiekunki koła, a zarazem nauczycielki geografii w miejscowym gimnazjum.
Wędrownicza pasja
– Do działalności w Szkolnym Kole PTTK wciągnęła mnie koleżanka z Gimnazjum w Witoni, w którym pracowałyśmy – opowiada E. Kołomłocka. – To było rok przed moim przyjściem do pracy w szkole w Ostrowach. Zawsze lubiłam aktywnie spędzać wolny czas, uprawiałam sport, a także turystykę. Teraz szczególnie polubiłam wędrówki po górach, więc jak tylko tu się pojawiłam, zaproponowałam stworzenie takiego koła. Pani dyrektor się zgodziła i tak już minęło 5 lat. Koło zrzesza kilkudziesięciu uczniów. Dla nich najatrakcyjniejszą formą działania jest udział w pieszych wędrówkach organizowanych przez łęczycki i kutnowski oddział PTTK. Przeciętnie w roku szkolnym odbywa się 8–10 rajdów liczących po ok. 10 km. Podczas rajdów można zdobyć odznaki, ale przede wszystkim jest to dobra zabawa. Uczniowie, poznając okoliczne miejscowości, uczestniczą w różnych konkursach, także sprawnościowych. Anna Kubiak z III klasy nie opuściła jeszcze żadnej wyprawy. – Uczestniczyłam już w ponad 20 rajdach – mówi. –Pamiętam, jak przed rajdem mikołajkowym koleżanka zbierała pieniądze na wyjazd. Tłok był taki, że trudno było się dopchać. Na szczęście udało mi się. – Obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy – wyjaśnia E. Kołomłocka. – W autokarze jest tylko 30 miejsc, a chętnych zawsze jest więcej. Dochodzi nawet do kłótni między uczniami, kto ma pojechać. Tym bardziej, że staramy się, żeby koszty były jak najmniejsze. Dzięki współpracy z Urzędem Gminy koszt takiego wyjazdu to 6 zł od osoby. W czasie takich wyjazdów grupa gimnazjalistów bardziej się integruje, ale zawierane są również nowe znajomości. – Przez internet koresponduję z uczniami z innych szkół, których poznałam na rajdach – mówi prezes koła Katarzyna Gluba. Paulina Łochyńska z II klasy wciągnęła w rajdy swojego o rok młodszego brata. – Mateusz trenuje piłkę nożną i nieraz ma dylemat, co wybrać – mówi Paulina. – Ale nawet teraz, gdy jest chory, chce z nami wyjechać. Trudno mu wytłumaczyć, że musi leżeć w łóżku. To już tradycja Gimnazjum w Ostrowach, że młodzi ludzie zarażają swoją pasją młodsze rodzeństwo, ale nie tylko. Nawet kierowca autobusu, który dowozi gimnazjalistów na rajdy, zaczął czynnie w nich uczestniczyć i zdobył pokaźną kolekcję znaczków.
Na wsi łatwiej
– Jak przyjeżdżają na rajdy, są zawsze bardzo dobrze przygotowani – mówi Paweł Czarnecki, prezes Oddziału PTTK Ziemi Łęczyckiej. – Gimnazjaliści z Ostrów tworzą bardzo dobrze zorganizowane koło. W konkursach na rajdach zwykle zajmują miejsca w pierwszej trójce, nierzadko wygrywając. Przyciągnęliśmy ich do siebie 3 lata temu. Byłem wtedy razem z księgową załatwiać sprawy urzędowe w Ostrowach. Zobaczyliśmy, że wokół jest biednie. Nic dziwnego, bowiem większość ludzi była bez pracy po zamknięciu cukrowni. Usłyszałem wtedy od księgowej: „Panie Pawle, trzeba do nich wyciągnąć rękę”. I tak zaczęła się nasza współpraca z tym szkolnym kołem. Są tak dobrzy, że nawet sugerowałem, żeby się do nas przepisali, ale pani Ewelina jest lojalna wobec kutnowskiego oddziału. Dla dyrektora gimnazjum w Ostrowach Elżbiety Marczak działalność koła jest doskonałym sposobem odciągnięcia młodzieży od komputerów i telewizorów. – To jest dla ich zdrowia, jak sobie przejdą te 8 czy 10 km – mówi. – Tym bardziej, że w czasie rajdu mają różne atrakcje. Wśród uczniów stworzyła się grupa pasjonatów, którzy będą się interesować turystyką, gdy dorosną. Przyłączyliśmy się nawet do organizacji jednego z rajdów. Ale gdyby nie wielka pomoc Urzędu Gminy, który zapewnia nam przejazd autokarem, działalność koła nie byłaby możliwa. Ewelina Kołomłocka uważa, że z wiejskimi dziećmi łatwiej jest coś zorganizować. Ma porównanie, bo pracowała w kilku szkołach, także w Kutnie. Choć działalność w kole zajmuje jej dużo czasu, nie żałuje tego. Do współpracy wciągnęła także swojego męża.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się