– Przed urodzeniem Soni byłam pewna, że po roku wrócę do pracy. Potem zorientowałam się, że moje dziecko nie potrzebuje opieki, ale mamy – mówi Marlena Zasadzka, terapeutka.
W dobie podejmowania starań o przyśpieszony powrót mam niemowlaków do pracy, powstawania nowych żłobków, odprowadzania przez państwo podatków za „rodzinne nianie”, są jeszcze kobiety, które decydują się zostać z dziećmi w domu nie ze względu na wygodę i lenistwo, ale dla dobra dziecka. Po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego decydują się na wychowawczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.