Zapomniany bohater

Minęła 180. rocznica śmierci Artura Zawiszy Czarnego, bohatera powstania listopadowego, urodzonego w Sobocie niedaleko Łowicza.

W świadomości Polaków Zawisza Czarny kojarzony jest z dzielnym średniowiecznym rycerzem, który wsławił się w czasie wojny polsko-krzyżackiej. Z tą postacią mylony jest inny Zawisza Czarny, bohater powstania listopadowego.

Minęła 180. rocznica jego śmierci, która obrosła już w legendę. Skazany na hańbiącą dla żołnierza śmierć przez powieszenie, Artur Zawisza Czarny przed egzekucją miał wykrzyknąć: "Gdybym miał sto lat żyć, wszystkie bym ofiarował mojej ojczyźnie".

Artur Zawisza ps. "Czarny" urodził się w 1809 r. w Sobocie nad Bzurą. Był najstarszym synem Jana Gwalberta Cypriana Zawiszy, dziedzica dóbr Sobota, szambelana księcia warszawskiego. W rodzinnych dobrach spędził dzieciństwo. Nauki szkolne pobierał w Piotrkowie i szkołach wojewódzkich w Radomiu i Kaliszu. Brał udział w manifestacjach patriotycznych i głosił hasła wolnościowe.

Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Królewskiego Uniwersytetu w Warszawie. Po wybuchu powstania listopadowego wszedł w skład komitetu redakcyjnego “"Kuriera Polskiego”", później pracował w “"Nowej Polsce”". W styczniu 1831 r. wstąpił do 1. Pułku Jazdy Płockiej, późniejszego 8. Pułku Ułanów. Brał udział w wielu bitwach, m.in. pod Białołęką, Grochowem, Ostrołęką, Balicami, awansując do stopnia kapitana. Podczas walk pod Balicami jego oddział wziął do niewoli 40 jeńców ze straży samego Iwana Paskiewicza, naczelnego wodza wojsk Imperium Rosyjskiego. Za waleczność otrzymał krzyż “Virtuti Militari”. Po upadku powstania udał się na emigrację do Francji.

Przewodnik PTTK Zdzisłąw Kryściak przytacza łowiczanom postać Artura Zawiszy Czarnego   Przewodnik PTTK Zdzisłąw Kryściak przytacza łowiczanom postać Artura Zawiszy Czarnego
Marcin Kowalik /GN
Płk Józef Zaliwski, organizator wyprawy partyzanckiej do Królestwa Polskiego, mianował Zawiszę dowódcą okręgowym w województwie mazowieckim na obwody warszawski i sochaczewski. W lutym 1833 r. Zawisza opuścił Paryż, żeby wypełnić swoje zadanie. W czerwcu tego roku został ze swoim kilkuosobowym oddziałem otoczony w lesie pod Krośniewicami i wzięty do niewoli. Sąd wojenny skazał go na śmierć przez powieszenie, egzekucja odbyła się publicznie 26 listopada 1833 r. na placu kaźni w Warszawie.

- Śmierć Artura Zawiszy Czarnego przybrała postać legendy - mówi łowicki przewodnik PTTK Zdzisław Kryściak. -  Przed nim rozstrzelano trzech innych powstańców. Nad wykopanym dołem Zawisza pytał, dlaczego nie ginie śmiercią wojskową, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Gdy był prowadzony na szubienicę, zerwał chustę, którą miał przewiązane oczy, zamoczył w krwi jednego z rozstrzelanych, a następnie rzucił w twarz stojącemu obok żołnierzowi carskiemu, mówiąc: "Zanieś to mojej matce". Następnie dumnie wszedł na stopnie szubienicy i głośno zawołał do zgromadzonych mieszkańców Warszawy: "Gdybym miał sto lat żyć, wszystkie bym ofiarował mojej ojczyźnie".

Ostatnie słowa Zawiszy Czarnego wyryte są na jego pomniku w alejach Sienkiewicza w Łowiczu, który odsłonięto w 1938 r. Stanowi go wielki głaz na podwyższeniu, przywieziony z Soboty, miejsca, w którym się wychował.

W minioną niedzielę PTTK Oddział w Łowiczu zorganizował spacer pod pomnik dla uczczenia 180. rocznicy śmierci Artura Zawiszy Czarnego. Mieszkańcy Łowicza mieli okazję poznać bliżej zapomnianego bohatera. W piątek 29 listopada, w rocznicę wybuchu powstania listopadowego, przewidziane jest uroczyste przejście pod pomnik. Nastąpi to po Mszy św. o 17.30 w kościele oo. pijarów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..