Kościelny ze Strzegocina. – Pamiętam, że pan Mieczysław mawiał: „Dla Pana Boga nie da się zrobić byle jak, ale najlepiej, jak się umie”. Był wzorem dla wszystkich parafian – mówi Iwona Słowińska.
Każdą czynność można potraktować jako zwykły obowiązek, przyzwyczajenie, codzienną pracę. Ale można też uczynić z niej swoje powołanie i doskonalenie się w służbie Bogu i człowiekowi. Tak właśnie zrobił Mieczysław Karczewski, kościelny z parafii Strzegocin, który po 43 latach pracy został pożegnany przez wiernych jak król. Mówią, że wszystko, co robił, czynił z miłością, sumiennością i oddaniem. 16 lutego, po miesięcznej chorobie, Bóg wezwał go do siebie. Pogrzeb, na którym odczytany został list bp. Andrzeja F. Dziuby, i pragnienie parafian, by uczcić jego pamięć, świadczą o tym, że pan Mieczysław ze zwykłej pracy uczynił niezwykłą misję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.