Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Lubię patrzeć Jej w oczy

Pielgrzymka kobiet. Na progu Dnia Matki w Domaniewicach około 200 kobiet zawierzyło się Maryi. Swoje Totus Tuus panie wypowiedziały w obecności biskupa ordynariusza oraz świętych i błogosławionych niewiast obecnych w relikwiach.

Matko Boża, Niepokalana Maryjo, Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia. Wszystko, czym jestem i co posiadam... – czule szeptały na zakończenie Eucharystii przybyłe do sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych i Matki Pięknej Miłości niewiasty. Aktu zawierzenia najpierw dokonały reprezentantki wszystkich stanów, począwszy od małej dziewczynki poprzez uczennice, narzeczone, kobiety w stanie błogosławionym, żony, matki, babcie, siostry zakonne po dziewice i wdowy konsekrowane. Później uczyniły to wspólnie wszystkie pątniczki.

Drogocenna perła

– Już na zawsze w historii naszej diecezji dzień ten znaczony będzie tym szczególnym znakiem mówiącym, że w tym miejscu, w Domaniewicach, miała miejsce I Diecezjalna Pielgrzymka Kobiet. Pierwsza, czyli ta, która daje fundamenty pod następne. Ta, która wytycza linie, które będą odtąd temu diecezjalnemu dziełu towarzyszyć – mówił 24 maja podczas homilii bp Andrzej F. Dziuba do około 200 kobiet. Biskup ordynariusz wyraził także nadzieję, że pierwsza pielgrzymka wraz z latami stanie się drogocenną perłą. – Tą pierwszą perłą, którą wy, drogie niewiasty, tworzycie, którą wy poprzez dzisiejszą modlitwę, pielgrzymowanie i bycie razem wydoskonalacie. Aby była jak najpiękniejsza. Aby podobała się Bogu, ale także, aby wam się podobała – mówił biskup. W homilii ukazał także geniusz kobiety, jej rolę i znaczenie. Ordynariusz jako wzór i drogowskaz wskazywał Maryję i święte niewiasty Kościoła obecne w relikwiach. – Ten wielki geniusz kobiety patrzy na nas z tych relikwiarzy świętych i błogosławionych kobiet, które potrafiły w swoich okolicznościach, w swoich czasach i uwarunkowaniach, jakie towarzyszyły im w życiu, nie tylko zrealizować wielkie dzieła ludzkie, które podziwiamy, ale potrafiły także swój kobiecy geniusz doprowadzić do świętości. Pogodzić harmonijnie to, co jest troską o świat, z troską o to, co jest Boże – stwierdził biskup, a odnosząc się do hasła pielgrzymki, mówił: – Maryja, nie Ewa. Miłość, nie grzech. Troska o człowieka, a nie uleganie jakimś doraźnym słabościom. Maryja, Matka Jezusa, to nowa Ewa, to niewiasta, która miażdży głowę węża. Ona nas nie zostawia, Ona jest z nam i nam towarzyszy. Pielgrzymka odbyła się właśnie pod hasłem: „Maryja, nie Ewa” i była kontynuacją Diecezjalnego Dnia Kobiet, który odbył się w marcu w Skierniewicach. Oba wydarzenia zostały zainspirowane przez redakcję „Gościa Łowickiego” we współpracy z siostrami apostolinkami.

Skarbonka i dwa klucze

Jak było zapowiedziane, kobiety w Domaniewicach wysłuchały konferencji s. Anny Marii Pudełko, która ukazując, w czym tkwi piękno Maryi, zachęciła je także do naśladowania najpiękniejszej z matek. – Maryja jest piękna miłością, bo miłość to nie uczucie czy nawet czyn. Miłość to Osoba. Tego piękna pragniemy się dziś uczyć od Maryi. Jest ono tak inne od tego, co dziś proponuje współczesny świat – piękna z salonów kosmetycznych, wybiegów wychudzonych modelek, skutecznej wydajności niezastąpionych bizneswomen. Piękno miłości jest istotą kobiecości – przekonywała s. Anna, która w dalszej części konferencji w trzech odsłonach opowiedziała o trzech postawach Maryi – „duchowej wrażliwości, dyskretnej uważności i jednoczącej relacyjności”. Omawianie każdej z postaw poprzedzała krótka pantomima, przygotowana przez uczniów Gimnazjum nr 3 im. I. Krasickiego w Skierniewicach. Młodzież zobrazowała scenę nawiedzenia, wesela w Kanie Galilejskiej i spotkania w Wieczerniku, a później, już po Eucharystii, także niezwykle zabawną scenę stworzenia kobiety. Po konferencji niewiasty przed obrazem Matki Bożej złożyły przywiezione przez siebie prezenty dla Mamy – Maryi. Wśród wielu darów były żywe i bibułkowe mieczyki, róże, fiołki i kwiatowe serca. Z okazji Dnia Matki Maryja otrzymała także przepiękną tacę, pudełeczko, skarbonkę, a nawet drewniane ozdoby na rękę. Zebrane w sanktuarium kobiety zaproszone zostały także do wysłuchania dwóch świadectw. O roli Maryi i Jej pomocy w codzienności opowiedziały Monika Augustyniak, żona i matka, stale współpracująca z „Gościem Łowickim”, a także Jadwiga Zwolińska, wdowa konsekrowana. Wyznania obu pań, a zwłaszcza ich szczerość, wycisnęły u niejednej słuchaczki łzy wzruszenia. Wszystkie punkty programu przeplatane były pieśniami uwielbienia w wykonaniu zespołu EPA z Warszawy. Każda z obecnych pań otrzymała także dwa jabłka z napisem: „Maryja, nie Ewa” i dwa klucze, które mają przypominać, że kluczem do nieba i drugiego człowieka jest miłość. Jednym z prezentów panie miały obdarować kogoś, kto uczył je miłości. Ostatnim punktem programu była agapa przygotowana przez gościnnych parafian proboszcza ks. Zbigniewa Łuczaka.

Spotkanie na szczycie

– Jadąc tu, zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać – mówi pani Katarzyna. – Wiedziałam natomiast, że chcę się spotkać z Matką Bożą, by porozmawiać z Nią o swoich kłopotach i dylematach. Niesamowitą niespodzianką było dla mnie to, że – poza Maryją – spotkałam się tu także ze świętymi kobietami. Moment, w którym wnoszono relikwie świętej Joanny Beretty-Molli i św. Faustyny, a potem błogosławionych s. Marceliny Darowskiej i s. Bolesławy Lament, wzruszył mnie do łez. Poczułam, że jest to pewnego rodzaju spotkanie na szczycie, na które otrzymałam zaproszenie. Składając bibułkowego fiołka, szepnęłam: „Mamo, powiedz, co mam zrobić?”. I, ku mojemu zaskoczeniu, Ona mi odpowiedziała jednym słowem: „Słuchaj”. Po konferencji s. Anny Marii Pudełko, świadectwach i Eucharystii, podczas której całkowicie się Jej oddałam, wiedziałam, że urodzę swoje dziecko, mimo że nie jest ono owocem miłości. Maryja i święte zapewniły mnie, że mogę na nie liczyć. Od dawna nie czułam takiego spokoju – opowiada wzruszona pani Katarzyna z Łowicza. Zadowolenia z DPK nie kryły także Elżbieta Miedzianowska i Barbara Plichta, które do Domaniewic przyjechały rowerami. – Na początku trochę mi się nie chciało jechać, na szczęście moja siostra Basia mnie namówiła – przyznaje pani Elżbieta. – Było naprawdę super. Tyle przeżyć! Tyle wyjątkowych chwil! Maryja po raz kolejny mnie zaskoczyła. Ona lubi robić mi takie niespodzianki. Kiedyś, gdy oddaliłam się nieco od Kościoła, przywołała mnie przez moją córkę, która poprosiła, bym poszła z nią na Różaniec. Poszłam. Okazało się, ze wówczas w parafii byli „Mocni w Duchu”, którzy prowadzili modlitwę o uzdrowienie. To był moment, w którym Maryja mocno chwyciła mnie za rękę. I, co ważne, Ona dalej mnie za nią ciągnie – opowiada E. Miedzianowska. – Ja też jej wiele zawdzięczam – dodaje B. Plichta. – Najcenniejszym darem jest moja trzeźwość. Kiedy problemy mnie przygniotły i zaczęłam zaglądać do kieliszka, Ona mnie uratowała. I zrobiła to ot, tak. Kiedy ludzie pytają, jaka jest najskuteczniejsza terapia, odpowiadam: „Taka, w której terapeutką jest Matka Boża”. Będąc tu dziś, dostałam dodatkowe siły. Teraz jestem już Jej własnością. Bardzo spodobał mi się też klucz, który od razu zawiesiłam sobie na szyi. Drugi oddam mężowi – mówi pani Basia. Domaniewicka pielgrzymka była ważnym wydarzeniem także dla Sylwii Maliszewskiej i Teresy Rząd. Jak podkreślają, jeszcze długo w pamięci będą przechowywały nabożeństwo zawierzenia. Obie też długo mogłyby opowiadać o pomocy, jaką otrzymują od Matki Jezusa w różnych sytuacjach. Na wsparcie od Matki Pięknej Miłości liczy także Beata Możdżyńska, która zawierzała Maryi relację ze swoją mamą. – To był niezwykły dzień. Nie mogę powiedzieć, że z Maryją było mi jakoś po drodze. Tu odkryłam, że Ona jest cicha, wpatrzona i pokorna. Słysząc to, poprosiłam, by pomogła mi w relacjach z mamą. Byśmy wzajemnie umiały się zrozumieć, wspierać i szanować swoją odrębność. Mam nadzieję, że to spotkanie przyniesie takie owoce – wyznaje pani Beata. O tym, że tak będzie, nie ma wątpliwości s. Marietta, misjonarka Krwi Chrystusa. – Maryja jest najlepszą mamą pod słońcem. Chwile spędzone w Jej towarzystwie dają moc. I tę moc było tu czuć. Ja to czułam, za co Jej bardzo dziękowałam. Od bardzo dawna bardzo lubię patrzeć Jej w oczy. Mogę to robić godzinami. Tu, w Domaniewicach, podczas tego kontaktu wzrokowego rozmawiałyśmy sobie o kobiecości. Bardzo tego potrzebowałam – przyznaje s. Marietta.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy