Ordynator oddziału noworodkowego oddała dziecko rodzicom. Została zawieszona w obowiązkach.
Rzecz dzieje się w skierniewickim szpitalu, w którym w marcu tego roku 37-letnia matka zaraz po urodzeniu pozostawiła syna. Nadała mu tylko imię Jakub. W metryce przyznała, że ojciec dziecka jest nieznany. Rozprawę dotyczącą pozbawienia kobiety praw rodzicielskich warszawski sąd rodzinny wyznaczył na 12 czerwca. Jednak pod koniec maja mama Kubusia zmieniła zdanie i pojawiła się w szpitalu z biologicznym ojcem. Po wizycie w USC i wpisaniu mężczyzny do aktu urodzenia chłopca ojciec zgłosił się po syna, którego para zdecydowała się wychować. Na podstawie dokumentu Lidia Kuchta, pełniąca obowiązki ordynatora oddziału noworodkowego, wydała dziecko rodzicom.
Dyrekcja szpitala, zaniepokojona, że ordynator przekroczyła swoje uprawnienia, zawiesiła dr Kuchtę w obowiązkach szefa oddziału i zgłosiła sprawę do prokuratury. - Dyrektor zgłosił możliwość popełnienia przestępstwa, gdyż pani doktor wypisała dziecko i przekazała ojcu, mimo że w tym czasie obowiązywało wydane przez skierniewicki sąd postanowienie, zgodnie z którym chłopiec powinien trafić do domu małego dziecka, a do tego czasu opiekę nad nim sprawował szpital - tłumaczy Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. Jak podaje rzecznik szpitala, dyrekcja zobligowana postępowaniem prawa karnego musiała zawiesić dr Kuchtę w obowiązkach ordynatora, jednak bez konsekwencji finansowych. - Poza tym pani doktor wciąż pracuje w szpitalu jako lekarz - tłumaczy Paweł Bruger, rzecznik szpitala.
Aktualnie sprawa jest w toku, prokuratura zabezpiecza dokumenty w sprawie. - Przesłuchaliśmy już dyrekcję szpitala i rodziców, i choć potrzeba jeszcze czasu, by ocenić zachowanie dr Kuchty, mało prawdopodobne jest to, by jej czyn uznany był jako działanie na szkodę publiczną lub prywatną - mówi K. Kopania. Sama dr Kuchta tłumaczy, że działała zgodnie z sumieniem. Aktualnie, dzięki decyzji sądu z 8 lipca, na mocy której sąd uchylił postanowienie z kwietnia, Kuba przebywa w domu z obojgiem rodziców.