Zespół Szkół nr 3 w Skierniewicach świętował 90-lecie istnienia połączone ze zmianą patrona.
Od uroczystej Mszy św. pod przewodnictwem bp. Andrzeja F. Dziuby w parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi w Skierniewicach rozpoczęły się obchody 90-lecia Zespołu Szkół nr 3, połączone ze zmianą patrona. W Eucharystii uczestniczyli posłowie, władze miasta, przedstawiciele kuratorium, proboszczowie skierniewickich parafii, obecni i emerytowani pracownicy i nauczyciele, a także uczniowie i absolwenci. Podczas homilii biskup ordynariusz dziękował Bogu "za winny krzew Zespołu Szkół nr 3". Dziękował też za rzesze absolwentów i profesorów, którzy nie tylko kompetentnie przekazywali wiedzę, ale także starali się kształtować charaktery swoich uczniów, będąc dla nich przyjaciółmi.
– Gratulujemy miastu Skierniewice i tutejszemu kuratorium, że mogą cieszyć się tak ważną i tak potrzebną szkołą – mówił biskup. – Ufamy jednocześnie, że te mijające 90 lat otwiera pomyślne lata, w których szkoła będzie się rozwijać, będzie doskonalić swoją bazę dydaktyczną, aby jeszcze bardziej twórczo kształcić wszystkich uczniów zespołu, by mogli uzyskać odpowiednią wiedzę, ale także odpowiednie ukształtowanie charakteru i serca – mówił biskup, który zachęcał uczniów i nauczycieli, aby często zaglądali do swojego kościoła, niemal sąsiadującego ze szkołą.
Podczas Eucharystii poświęcił nowy sztandar, który – już w gmachu szkoły – został zaprezentowany i na który uczniowie złożyli ślubowanie. Od września patronem ZS nr 3 jest Wisława Szymborska. Wcześniej był nim Wincenty Rzymowski.
Zespół, który został utworzony w 1975 r., jest spadkobiercą i kontynuatorem tradycji 3-letniej Szkoły Handlowej, powstałej w 1924 r. W okresie II wojny światowej placówka była jedyną legalnie działającą szkołą średnią w mieście. Okres powojenny rozpoczął się od Gimnazjum i Liceum Kupieckiego. Potem były: Liceum Administracyjne, Państwowe Liceum Administracyjno-Handlowe, Technikum Finansowe Ministerstwa Finansów, Technikum Rachunkowości, Technikum Ekonomiczne, Liceum Ekonomiczne. Obecnie ZS nr 3 jest jedną z największych szkół w mieście, która na przestrzeni lat wychowała rzesze m.in. ekonomistów, handlowców, hotelarzy.
W ciągu ostatnich 5 lat placówka wzbogaciła się o nowe pomoce dydaktyczne, doposażone zostały pracownie przedmiotowe, kupiono tablice interaktywne, uzupełniony został księgozbiór biblioteki. Było to możliwe dzięki pieniądzom Rady Rodziców i dotacjom unijnym. Młodzież korzysta również z profesjonalnie przygotowanych pracowni hotelarskiej i gastronomicznej. Uczniowie mogą uczestniczyć w targach hotelarskich w Poznaniu, Krakowie czy Warszawie. Doskonalą swoje umiejętności na praktykach zawodowych, które odbywają w renomowanych hotelach, m.in. "Sheraton", "Bristol", "Weston", "Novotel", "Intercontinental", "Mercury", "Radison Blu", "Sobieski". O profesjonalnym przygotowaniu uczniów do zawodu świadczy to, że otrzymują bardzo wysokie oceny końcowe oraz pozytywne opinie od zakładowych opiekunów praktyk. Absolwenci tych kierunków chętnie są zatrudniani i szybko awansują na stanowiska kierownicze w poszczególnych działach. Kontynuują naukę na uczelniach kierunkowych lub pokrewnych. Kolejnym atutem szkoły jest nowoczesny blok sportowy.
W murach szkoły wychowało się wiele tysięcy absolwentów i pracowało wiele pokoleń nauczycieli. Wszyscy oni cenią sobie spędzone tu lata i chętnie powracają w jej mury. – A jak tu nie wracać? Z tym miejscem jest związanych tak wiele naszych wspomnień – mówi Stanisława Mazgajska-Biskupska-Jastrzębska. – Przyjeżdżając na kolejne jubileusze, zawsze mamy wrażenie, jakbyśmy jechały na urodziny kogoś bliskiego, komu się bardzo wiele zawdzięcza. Ta szkoła przypomina nam lata naszej młodości. Do dziś pamiętamy niektóre żarty profesorów i niezwykłe lekcje. Mimo że od zakończenia szkoły minęło już tak wiele lat, chętnie się ze sobą spotykamy. Najłatwiej jest się rozpoznać po głosie. Pięć lat temu podczas zjazdu absolwentów hulałyśmy do białego rana. Dziś jest równie przyjemnie. Przykre jest to, że z naszego pokolenia wiele osób już nie żyje. Część jest w domach starców. My jesteśmy chyba najbardziej żywotne. Przeżyłyśmy dwóch, a nawet trzech mężów. Kiedy się spotykamy, w telegraficznym skrócie próbujemy sobie opowiedzieć wszystko to, co się wydarzyło od ostatniego spotkania – dodaje pani Stanisława.
O czasach szkolnych chętnie opowiada także Teresa Gutt-Chmielińska-Ertel. – Maturę zdawałyśmy w 1953 roku. To nie były łatwe czasy. Były nakazy pracy, które niejedną osobę rzucały w dalekie zakątki Polski. A sama szkoła? No cóż, to były zupełnie inne lata. W głowie większości była głównie nauka, a nie żeniaczka. Część z nas miała marne pojęcie o życiu, miłości i tym podobnych. Sama pamiętam, że jak pierwszy raz całowałam się z chłopakiem, bałam się, że od tego zajdę w ciążę. Dziś, gdy to wspominam, nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Na szczęście to była dobra szkoła, w której dyrektor czuwał nad naszą moralnością. Jak kogoś spotkał zbyt późno na ulicy, wymieniał go na apelu. No i było wstyd – wspomina pani Teresa. Podkreśla, że solidne wykształcenie, które otrzymała w szkole, zarówno jej, jak i jej koleżankom pozwalało znaleźć dobrą pracę. – Większość pięła się po szczeblach kariery zawodowej. Niejedna z nas była główną księgową w dużych zakładach. Później, gdy czasy się zmieniły, mając wiedzę i doświadczenie, też sobie radziłyśmy. Dziś, mimo swoich 78 lat, nadal mogłabym diabłu łeb urwać. Będąc na emeryturze, nie tylko się modlę, ale też opiekuję kotami i psami. Za wcześnie jest na to, by założyć ciepłe kapcie i usiąść w fotelu – podkreśla pani Teresa.
O szkole i panującej w niej atmosferze chętnie opowiadali także nauczyciele, dyrektorzy i uczniowie. We wszystkich wypowiedziach niczym refren pojawiało się stwierdzenie, że była i jest to dobra szkoła, w której panuje niezwykle przyjazna atmosfera.