W 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki w parafii św. Katarzyny w Rzeczycy modlono się o jego kanonizację.
Mszy św. koncelebrowanej przewodniczy i słowo Boże wygłosił ks. Henryk Linarcik. – Nie trzeba w Polsce przypominać szczegółów jego kapłańskiego życia. Znamy je bardzo dobrze – mówił ks. proboszcz, który podkreślał, że ks. Popiełuszko poniósł śmierć męczeńską, bo bardzo cenił i szanował swoją wolność, wolność innych i wolność uciemiężonego narodu. Uczył, jak należy zwyciężać zło. Nie przemocą, nie walką, ale dobrem. – Tak uczył i tak postępował. Szanował wolność innych, szanował wolność sumienia ludzi, z którymi się spotykał. Dlatego przychodziło do niego tak wielu poszukujących i pogubionych, a on głosił im prawdę. Dziś ks. Popiełuszko jest patronem wszystkich wolnych ludzi. Jest patronem środowisk, którym służył. Ostatnio został przez Stolicę Apostolską ogłoszony patronem związku zawodowego „Solidarność”. Cieszymy się z tego wszyscy, ale też wszystkim, którzy biorą go za patrona, przypominam, że ten męczennik jako patron zobowiązuje. Zobowiązuje do nieustannego przestrzegania zasady: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” – mówił ks. Linarcik.
Bezpośrednio po Mszy św. w kościele odbył się poetycki koncert „Kamienie i ptaki”, będący refleksją muzyczną na temat myśli Zbigniewa Herberta. Poezję i teksty poety ilustrowane muzyką fortepianową i organową zaprezentował Konrad Kluszczyński. Intrygujący tytuł wyjaśnił Mirosław Klimczak, odpowiedzialny za narrację i inscenizację. Kamienie to dziedzictwo materialne kultury, której symbolem są katedry gotyckie. Ptaki zaś to dziedzictwo słowa i dźwięku, czyli poezja i muzyka. Podczas koncertu przy organach zasiadł Laurent-Martin Schmit z Francji, zaś przy fortepianie – Marcin Rogalski.
Muzyczne refleksje w rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, zdaniem wiernych, zmuszały do zadumy. – Koncert był dla nas wyjątkowym wydarzeniem – powiedziała, dziękując artystom, Ewa Laskowska, parafianka. – Dzięki niemu mieliśmy okazję oderwać się od naszego codziennego życia i wznieść się w kierunku sztuki, aby odczuć całą gamę przeróżnych uczuć. Było to poruszające i wyjątkowe zdarzenie. Serce drżało z emocji – dodała.
Po koncercie, już na plebanii, swoimi refleksjami na temat ks. Jerzego, jego śmierci i rodziny podzielił się ks. Linarcik. – Ksiądz Jerzy był dla mnie zawsze wzorem zaangażowanego kapłana. Był moim rówieśnikiem. Moi koledzy, którzy znali go osobiście, wiele mi o nim opowiadali. Do dziś mam przed oczami jego pogrzeb, w którym uczestniczyłem. To było doświadczenie na całe życie. Tak się złożyło, że znałem też jego oprawców. Jeden z nich był związany z Łodzią, gdzie się urodziłem, a drugi – z moją pierwszą parafią proboszczowską. Zanim dopuścili się tej zbrodni, wiedziałem, że byli ludźmi aparatu władzy. Po śmierci ks. Jerzego ludzie zaczęli kojarzyć fakty. Przypominali sobie, że jednego z nich widzieli, jak przed porwaniem chodził po polach i zbierał kamienie. Dziś ten refleksyjny koncert przywołał wiele wspomnień. Wśród nich jest niezwykłe spotkanie z matką ks. Jerzego. Jej pokora, poddanie się woli Bożej, a nade wszystko skromność zapadły mi głęboko w serce. Rozmawiając z nią, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że rozmawiam ze świętą kobietą – mówił ks. Linarcik.