Na razie znaleźli miejsce do jazdy w Głownie. Być może wkrótce będą ścigać się na torze z prawdziwego zdarzenia.
Po lewej: Andi Mancin i Maciej Wisławski - wicemistrzowie Rally America Championship. Obok Jolanta Kopcińska i Piotr Adamczyk
Marcin Kowalik /Foto Gość
Spotkałem się również z panią Zdanowską. Jako wiceprezydent Łodzi i poseł na Sejm zbywała mnie stwierdzeniem: „A co ja mogę zrobić?”. Gdy zaczęła szefować w Łodzi, miałem zgodę właściciela prywatnego terenu na budowę toru i potencjalnego sponsora. Prócz tego Maciej Wisławski, ikona polskiego motosportu zgodził się zostać społecznym doradcą prezydenta Łodzi w sprawach bezpieczeństwa drogowego. Na spotkaniu z panią prezydent otrzymałem odpowiedź: „Toru nie będziemy budować, bo zaraz reaktywujemy »Legal Street« [wyścigi uliczne – przyp. aut], a doradcą będzie Borys Szyc”. Ręce opadają – opowiada.
Jest nadzieja
Ostatnio pojawiła się szansa, że jednak tor powstanie. – Udało mi się dotrzeć do Jolanty Kopcińskiej, która startuje w wyborach prezydenckich w Łodzi. Poleciła mi Piotra Adamczyka. Przesłałem mu nasz projekt. Wystarczyły trzy dni i znalazł się w projekcie „Autoedukacja” – oficjalnym programie, który PiS chce realizować w województwie łódzkim – mówi P. Ciurzyński.
– Mam cztery córki. Jako ojcu zależy mi na ich bezpieczeństwie. Nietrudno sobie wyobrazić, że idą przejściem dla pieszych, a ktoś w tym czasie próbuje swoich sił jadąc szybko samochodem. O tragedię nietrudno. Na drogach za dużo jest kierowców, którzy przeceniają swoje umiejętności. Pan Paweł ujął mnie tym, że wie, jak temu zaradzić, bo gdzie można poznać swoje możliwości kierowcy i samochodu, jak nie na takim bezpiecznym torze? Na razie chcemy zbudować jeden tor, choć nie wykluczam kolejnych. Młodzi ludzie mieliby okazję „wyszumieć się”. Paweł Ciurzyński opowiadał mi, że często na zawodach, które organizuje, młody kierowca po szybkiej jeździe wychodzi z samochodu na drżących nogach i już się uspokaja, bo doświadczył tego, co może spotkać na ulicy. Wie, że nie jest Jamsem Bondem, który rozwala w każdym filmie po kilka samochodów, ale z wypadków wychodzi zawsze cało – mówi P. Adamczyk.
Pawła Ciurzyńkiego spotkać można w Głownie. Tam, co sobotę, z samego rana ustawia tor, instaluje fotokomórkę, a młodzi kierowcy pod jego okiem testują swoje możliwości.