Na dwa dni hale żyrardowskiego Muzeum Lniarstwa zamieniły się w bożonarodzeniowy jarmark.
I choć pogoda nie dopisała, a temperatura w halach była niższa od tej na zewnątrz, chętnych do udziału w pierwszym w historii jarmarku nie brakowało. Przez dwa dni między stoiskami wystawców rękodzieła przechadzały się setki mieszkańców.
"Fabryka Świętego Mikołaja", bo taki tytuł nosi jarmark, przyciągnęła do siebie miłośników ręcznie wykonanych ozdób świątecznych, oryginalnie szytych toreb, wyrobów z drewna, gliny i szkła. Nie zabrakło przysmaków świątecznych, a na fanów nici i igły czekały warsztaty szycia i wyszywania. Najmłodsi mogli zrobić własne mydło. Nie zabrakło również reklamujących się salonów kosmetycznych i masażu.
- Przyznam szczerze, że nie wiedziałem, że w Żyrardowie jest tak wielu artystów tworzących swoje dzieła gdzieś po domach - mówi Jacek Czubak, pomysłodawca i organizator "Fabryki Świętego Mikołaja". - Stworzenie tego jarmarku było moim marzeniem od co najmniej 7 lat, ale nigdy nie było na to odpowiedniego miejsca. Muzeum z jego postindustrialnym klimatem jest idealną przestrzenią do takiej imprezy. Mam nadzieję, że wpisze się ona na stałe w kalendarz wydarzeń miejskich. Zależy mi na tym, by w halach muzeum odbywało się jak najwięcej prokulturalnych imprez. Nie odtworzymy już starego przemysłowego Żyrardowa, ale możemy stworzyć inny, równie ciekawy i charakterystyczny - tłumaczy pan Jacek.
W pierwszej hali na przybyłych czekała żywa szopka, którą od lat opiekuje się "Fabryka Feniksa". Najmłodsi wzięli też udział w konkursie na kartkę dla św. Mikołaja.