Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Szkoda, że nie ma powtórki

Występ kleryków w wypełnionej po brzegi auli seminaryjnej wzruszył i zaskoczył wielu widzów.

W sobotę 17 stycznia alumni wystawili sztukę opartą na „Opowieści wigilijnej” K. Dickensa. Akcja przedstawienia osadzona została we współczesności. Główny bohater – bezduszny przedsiębiorca Maks – przemienił się we wrażliwego człowieka. Przygotowania do styczniowego przedstawienia zaczęły się już w październiku. Klerycy nie mieli taryfy ulgowej od codziennych zajęć seminaryjnych. Na próby poświęcali więc wieczory. Kończyli często w nocy.

– Największy kłopot mieliśmy z dekoracjami i nagłośnieniem. Z pomocą przyszli nam zaprzyjaźnieni księża i siostry zakonne. Udało się nam ściągnąć nawet specjalne oświetlenie – mówi kl. Adrian Czerwiński, główny autor scenariusza. Współautorami byli wszyscy. – Zobaczyliśmy, co w tej sztuce można uaktualnić, co może być bardziej spontaniczne, żeby trafiło do młodzieży i podczas prób na bieżąco to wprowadzaliśmy. Mieliśmy spore obawy, jaki będzie efekt końcowy. Dla mnie to było genialne. Parę razy otarłem sobie łzę. Widziałem też reakcje wzruszonych widzów – dodaje kl. Łukasz Majer, realizator dźwięku.

Przedstawienie zebrało burzę oklasków. Widzowie docenili nie tylko grę aktorów, ale także muzykę, za którą odpowiedzialny był kl. Jakub Kita, oraz scenografię, nad którą czuwał kl. Bartłomiej Borowski. Postać Maksa zagrał kl. Mateusz Wojtczak. – To był duży wysiłek. Godzinami uczyłem się roli. W pewnym sensie była mi bliska. Codziennie muszę sumiennie wypełniać każdy punkt dnia, podobnie jak bohater sztuki – przedsiębiorca perfekcjonista. Najtrudniej było mi zagrać negatywne cechy Maksa. Jako kleryk staram się być dla człowieka jak najlepszy, by przybliżyć mu Pana Boga. Teraz musiałem sięgnąć myślami do czasu, kiedy sam byłem dla kogoś niemiły czy uszczypliwy – mówi M. Wojtczak.

Na koniec przedstawienia klerycy zaskoczyli widzów. Zachęcili ich do wspólnego kolędowania. – Chcieliśmy dać trochę radości tym, którzy obarczeni ciężarem życia nie zawsze ją odczuwają – mówi Ł. Majer. Najbardziej zadowolone były dzieci. Klerycy porwali je do tańca i obdarowali lizakami. – Było super! Przed wyjściem na przedstawienie do mojej nastoletniej córki przyszli koleżanka z kolegą. Zaproponowałam im, żeby poszli razem ze mną. Zgodzili się. Po reakcjach widziałam, że bardzo im się spodobało. Żałuję, że nie będzie powtórki – mówi Agnieszka Kołaczek.

Przedstawienie oglądał również bp Józef Zawitkowski, który podziękował klerykom za wykonanie kolęd i świetną grę aktorską. Przed rozejściem się widzów do domów udzielił wszystkim błogosławieństwa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy