Pogoda dopisała. Humory też. Społeczność łowickich szkół pijarskich świętowała w skansenie w Maurzycach.
Tradycyjnie pod koniec maja uczniowie i nauczyciele Pijarskich Szkół Królowej Pokoju w Łowiczu udają się do oddalonego o 10 km skansenu wsi łowickiej w Maurzycach. Tam mają doskonałe warunki do zabawy.
Nie inaczej było 25 maja. Ok. 400-osobowa grupa wyruszyła na rowerach sprzed budynku placówki w stronę skansenu. Na czele wyprawy jechał dyrektor Przemysław Jabłoński. Wśród rowerzystów nie zabrakło rodziców uczniów, bo pijarskie święto to święto rodzinne. Dla najmłodszych zorganizowano przejazd autokarami.
Grupa po dotarciu do Maurzyc pierwsze kroki skierowała w stronę zabytkowego drewnianego kościoła. Tam o. Edward Leśniak SP odprawił Mszę św. Warto dodać, że w święcie szkoły uczestniczyli wszyscy pijarzy łowickiego kolegium z rektorem o. Marianem Galasem SP.
Po Eucharystii przyszedł czas na zabawę. Przy stoiskach z kiełbaskami, domowymi ciastami i napojami uwijali się rodzice. Dzieci i młodzież uczestniczyły w grach i zawodach pod okiem nauczycieli - biegach, siatkówce, piłce nożnej, grze w zamki. Najwięcej emocji wzbudziło przeciąganie liny. Osobno rywalizowały zespoły dziewcząt i chłopców, oprócz ostatniej odsłony tej konkurencji, gdy do boju stanęli nauczyciele. Wspomagani przez rodziców, przeciwko sobie mieli mieszaną drużynę uczniów. Ci, żądni rewanżu za ubiegłoroczną porażkę, nie dali szans opiekunom.
Na scenie w skansenie poszczególne klasy zaprezentowały żywe obrazy odwzorowujące znane dzieła malarskie. Dużym powodzeniem cieszyła się loteria. Organizacją zajął się samorząd szkolny. - Co roku staramy się wymyślać coś nowego. Był już konkurs piosenek, wystawiane były scenki. W tym roku postawiliśmy na żywe obrazy. Myślę, że to dobry pomysł - mówi Julia Szymkowicz z I klasy liceum o profilu politechniczno-ekonomicznym.
Jej koleżanka z klasy Natalia Kosmowska też włączyła się w organizację imprezy, choć nigdy wcześniej nie uczestniczyła w pijarskim święcie. - Uczęszczam tu do liceum dopiero od września. Nie wiedziałam, że można tak miło spędzić czas. W innych szkołach nie zauważyłam, żeby wszyscy uczniowie wybierali się z nauczycielami rowerami na piknik - mówi Natalia.
Przed powrotem do domów odmówiono jeszcze Litanię Loretańską. Organizatorzy zadbali nawet o serwis techniczny dla rowerów. Każdy z uczestników miał podany numer telefonu do mechanika, który służył pomocą podczas wyprawy.