W czwartek 6 sierpnia, po Mszy św. w katedrze łowickiej, której przewodniczył biskup Andrzej F. Dziuba, na Jasną Górę z Łowicza wyruszyła XX Łowicka Piesza Pielgrzymka Młodzieżowa.
W homilii bp senior Józef Zawitkowski pytał zebranych. - Dzieci kochane, co wam przyszło do głowy? Tyle pracy, a wam się chce chodzić po drogach po polach? A dokąd?. Do Częstochowy proszę księdza bośmy grzeszni. Ksiądz chyba nigdy nie tęsknił, ksiądz chyba nie wie, co to znaczy czekać na kogoś. Wiem, jestem sierotą. Całe życie tęsknię. Do tej, która kocha i jest matką i która powiedziała w Kanie Galilejskiej „Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie” To są Jej ostanie słowa. To Jej testament - mówił biskup.
W dalszej części homilii nawiązując do hasła pielgrzymki powiedział. - Tyle już przeszło miłości w moim sercu. Tak sobie pobrudziłem oczy tym co jest grzechem a miałem być błogosławionym i czystego serca. I miałem Boga oglądać. Boże gdzie podziała się moja pierwsza wiara. Ja już nie umiem się tak modlić jak wtedy. Wpatruję się w Matkę Bożą, dlatego idę do Częstochowy - mówił biskup Józef.
Pielgrzymujący w 9 grupach pątnicy (białej, biało-żółtej, czerwonej, cytrynowej, brązowej, błękitnej, filetowej, pomarańczowej i zielonej) po 9 dniach rekolekcji w drodze przed tron Pani Jasnogórskiej dotrą 14 sierpnia.
Podobnie jak w latach ubiegłych gros osób stanowią ludzie młodzi: uczniowie, studenci, młode małżeństwa, wśród których wielu na pielgrzymi szlak wyruszyło po raz pierwszy.
- To jest mój debiut pielgrzymkowy - przyznaje 13-letni Janek z grupy fioletowej. - Póki, co mam bardzo dobre nastawienie. Mam nadzieję, że bez problemu uda mi się dotrzeć na Jasną Górę. Na pewno motywacją będą intencje, które niosę w sercu.
- Do Częstochowy idę po raz czwarty. Trzy pierwsze razy były ponad dwadzieścia lat temu - mówi Agnieszka Machaj. - Idę po wybaczenie i by ogarnąć się w zakręcie życiowy. Niosę moje dzieci. Pielgrzymowanie to dla mnie czas oczyszczenia i znalezienia celu. Krok po kroku będę szukała siebie. Idę z Matką Bożą, bo ktoś nas musi podnosić.
- Tak jak Agnieszka ja tez idę po raz czwarty i też po przerwie - mówi Dorota Jarczyk. - Intencji mam wiele. Idę, bo czuję taką potrzebę. To czas zatrzymania. Poniosę synów, siebie i zmarłego niedawno męża.
Podobnie, jak w latach ubiegłych opuszczających Łowicz pątników żegnali mieszkańcy, którzy na widok dużego drewnianego krzyża, na którym widnieje napis „Za siebie i za bliźniego” - ocierając łzy - szeptali swoje intencje
Codzienne relacje z ŁPPM w specjalnym serwisie.