– Bez was, młodych, ta uroczystość nie miałaby sensu – mówiła Bożena Gajewska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej.
Minęła 87. rocznica śmierci dr. Troczewskiego, wybitnego kutnianina, który już za życia cieszył się uznaniem mieszkańców. Dowodem na to było przyznanie mu w 1919 r. tytułu Honorowego Obywatela Kutna. Od lat pamięć o tym wielkim społeczniku stara się podtrzymywać TPZK.
Lekarz altruista
Okazją do poznania interesujących faktów z życia dr. Troczewskiego była uroczystość zorganizowana przed budynkiem Urzędu Stanu Cywilnego w Kutnie. Kiedyś był to dom, w którym doktor mieszkał z rodziną. 22 września, w rocznicę jego śmierci, zgromadzili się przy jego willi m.in. mieszkańcy, miejscy i powiatowi samorządowcy oraz poczty sztandarowe.
Z roku na rok uroczystość ma coraz większą rangę. A. Troczewski jest patronem jednej z kutnowskich szkół ponadgimnazjalnych, a także szpitala. Nieprzypadkowo. Był lekarzem z powołania. O jego zmaganiach o szpital z prawdziwego zdarzenia mówiła Elżbieta Świątkowska, członek, a zarazem skarbnik TPZK. Z zachowanych dokumentów wynika, że pod koniec XIX w. leczenie szpitalne nie cieszyło się zaufaniem. Ludzie woleli opiekować się chorymi w domach. Poza tym władze carskie nie dbały o kutnowski szpital. Dzięki staraniom A. Troczewskiego, w 1900 r. do pracy w kutnowskim szpitalu przybyły szarytki. W swoim liście do wizytatorki zakonnej pisał: „Ponieważ ze strony władz rządowych wszelkie formalności są już załatwione, zatem nic już w zasadzie nie stoi na przeszkodzie, aby szpital miał upragnione opiekunki. Z bardzo wielu względów zależy mi na tem, aby Szanowne Siostry Miłosierdzia przybyły do nas jak najprędzej. Z jednej strony od nowego roku panuje w szpitalu pod względem gospodarczym zupełne bezkrólewie, a co za tem idzie nieład, brak zupełnej opieki nad chorymi, służba rozpuszczona itd. W szpitalu rządzi gospodyni (osoba nieinteligentna) i felczer, łatwo więc zrozumieć, jaki jest rezultat takich rządów, ile razy przyjdę do szpitala, rozpacz mnie ogarnia, moje usiłowania w leczeniu są bezsilne wobec braku umiejętnej opieki nad chorymi, którym nie ma kto ani podać lekarstwa, ani zmierzyć temperaturę”. W krótkim czasie szpital stał się wzorcowy, bo dr Troczewski zorganizował także doskonały zespół lekarski. Wśród pacjentów zyskał wielką popularność jako wspaniały człowiek oraz orędownik bezpłatnego lecznictwa szpitalnego. A mógł wybrać dochodową praktykę lekarską w Warszawie. Zdecydował się jednak na pracę u podstaw na prowincji.
Społecznik i wychowawca
Kutnianin z wyboru nie ograniczał się jedynie do leczenia ludzi. Wielką wagę przywiązywał do szerzenia postaw obywatelskich. Podczas drugiej części uroczystości, na cmentarzu przy grobie doktora, wspominał o tym Stanisław Wojdecki, regionalista i członek Zarządu TPZK. Opisał on spuściznę dziennikarską A. Troczewskiego. Doktor był pierwszym w Kutnie korespondentem, redaktorem i wydawcą. Już w pierwszym roku po przyjeździe do miasta (w 1891 r.) nawiązał współpracę z tygodnikiem „Głos”, do którego wysyłał korespondencję. Prawie 20 lat później w jednym z artykułów pisał: „Nam, mieszkańcom prowincji, czas już wielki poczuć w sobie dojrzałość męską, stanąć przy wielkim warsztacie pracy obywatelskiej, pracy twórczej skierowanej ku rozwojowi narodowemu kultury, oświaty, dobrobytu, ku rozwojowi naszej wszechstronnej samodzielności życiowej (...) musimy wypowiedzieć walkę ciemnocie, wyplenić próżniactwo, sobkostwo, pychę, ciasnotę pojęć, zmiażdżyć kołtuństwo wśród nas samych”. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. dr Troczewski rozpoczął wydawanie w pełni niezależnej pierwszej gazety lokalnej – „Tygodnika Kutnowskiego”. Chciał, żeby stała się ośrodkiem życia umysłowego i politycznego. Ukazywała się przez cały czas bez dotacji, a zespół redakcyjny pracował bezinteresownie. – Bez was, młodych, ta uroczystość nie miałaby sensu, bo to, że my, starsi, pamiętamy o doktorze Troczewskim, nie będzie miało znaczenia w przyszłości, gdy umrzemy. Wy będziecie uczyć następne pokolenia, że tu jest grób osoby, przy którym warto położyć kwiaty i zapalić świeczkę – mówiła B. Gajewska do uczniów kutnowskich szkół. O poświęceniu dla małej ojczyzny dr. Troczewskiego mówił ks. Jerzy Swędrowski, dziekan kutnowski. Poprowadził też modlitwę za niego i jego żonę. Przy grobie małżonków złożono kwiaty. Wartę honorową trzymali harcerze i harcerki kutnowskiego hufca ZHP. Grała orkiestra miejscowej OSP. Nagrobek małżonków został odnowiony dwa lata temu. W dużej mierze dzięki ofiarności mieszkańców ziemi kutnowskiej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się