O swoim pierwszym spotkaniu ze św. Wiktorią chętnie opowiada bp Józef Zawitkowski.
- Prałat Józef Wieteska powoli wprowadzał mnie w tajemnice łowickiej kolegiaty. Wiktoria to znaczy zwycięstwo. To jedna z tych pierwszych dziewczyn, które oszalały dla Chrystusa. Przecież wyznać wiarę w Chrystusa znaczyło wtedy przyjąć wyrok śmierci. Taka była Rzymianka, patrycjuszka Wiktoria, która miała narzeczonego. Obiecała mu, że wyjdzie za niego, jeśli on przyjmie chrzest. Ten oskarżył ją przed sądem, a sąd skazał ją na przebicie mieczem. Okropne!
Ale skąd Wiktoria w Łowiczu? Pobożny prymas Henryk Firlej przywiózł jej relikwie z Rzymu, aby tak, jak Gniezno ma Wojciecha, Kraków – Stanisława, Łowicz miał za patronkę św. Wiktorię. Prymasi Firlej i Łubieński ufundowali patronce piękny relikwiarz, noszony dziś uroczyście w procesji ku czci św. Wiktorii, patronki miasta i diecezji 11 listopada każdego roku.
Ks. prał. prepozyt J. Wieteska wziął mnie kiedyś do swego pokoju, otworzył niewielki sejf ukryty w ścianie i powiedział: „Ksiądz może zginąć, ale ten skarb zginąć nie może! To są relikwie św. Wiktorii”. Błysnął mi złoty relikwiarz. Tego wieczoru nie mogłem zasnąć, ale dlatego urodziła się pieśń.
"Wiktoria, Wiktoria, Wiktoria,
niech przyjdzie Twe, Panie, zwycięstwo!
Zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo,
tak prosi Cię Łowicz i Księstwo.
Zwycięstwem naszym jest wiara
W Chrystusa!
Wiktoria...".