Kutno należy do miast, które poszczycić się mogą dwoma męczennikami, wyniesionymi na ołtarze.
Są to proboszcz i jego wikary, beatyfikowani przez papieża Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 r. w grupie 108 polskich męczenników.
Pierwszy z nich to Michał Woźniak, który przyszedł na świat 28 sierpnia 1875 r. w parafii Pęcice pod Warszawą.
W młodości zdobywał wykształcenie w zakładzie salezjańskim pod Turynem. Po powrocie do Polski wstąpił do warszawskiego seminarium. Jego pierwszą samodzielną parafią był liczący zaledwie 510 wiernych Wiśniew. Już tam odznaczył się ogromną gorliwością.
Dzięki jego pracy znaczna grupa mariawitów przeszła do Kościoła katolickiego. Następna parafia, do której trafił to Chojnata. Pamięć o pełnym zapału proboszczu trwa tu do dziś. Parafianie wspominają go jako troskliwego duszpasterza, życzliwego dla parafian, ale jednocześnie strzegącego prawd wiary i konsekwentnie dbającego o ich postawy moralne.
Już w czasie I wojny światowej ks. Woźniak został uwięziony (razem z kilkoma świeckimi) przez Niemców za ukrycie dzwonów kościelnych, które okupant zamierzał przetopić na armaty.
W styczniu 1923 r. ks. Woźniak został proboszczem parafii św. Wawrzyńca w Kutnie i dziekanem kutnowskim. Tu przydały się salezjańskie doświadczenia. Widząc, jak wiele młodzieży jest zaniedbanej religijnie i moralnie, sprowadził do Kutna salezjanów z prośbą, aby utworzyli i prowadzili zakład wychowawczy.
Proboszcz w znacznej mierze sfinansował zakup folwarku pod Kutnem. Niebawem stanęła w nim kaplica i szkoła nosząca imię swego dobrodzieja. W 1991 r. nazwę wsi zmieniono na Woźniaków.
Tuż przed wybuchem II wojny do parafii św. Wawrzyńca skierowany został jako wikary ks. Michał Oziębłowski. Także on zasłynął jako opiekun najbiedniejszych. Obaj księża zetknęli się z okrucieństwem tej wojny już we wrześniu 1939 r.
Gdy lotnicy niemieccy strzelali do ludności cywilnej, duchowni udzielali ofiarom sakramentów świętych. Według zachowanych wspomnień, zdarzało się, że wracali na plebanię w mocno zakrwawionych sutannach.
Podczas okupacji księża nieśli pociechę mieszkańcom Kutna, co nie podobało się Niemcom.
Parafianie poinformowali proboszcza, że ma zostać aresztowany. Jednak ks. Woźniak nie skorzystał z możliwości ucieczki. Wieczorem 5 października 1941 r. poprosił na rozmowę swojego wikariusza oświadczając mu, że do końca pozostaje na posterunku, na który skierował go biskup. Jednocześnie prosił ks. Michała, aby się ratował. „Mnie ksiądz biskup także tu posłał. Przecież mamy takie same kapłańskie zadania. Ja również zostaję na posterunku” - miał odpowiedzieć ks. Oziębłowski.
Następnego dnia rano na plebanię przyjechało gestapo. Obaj księża zostali aresztowani, zginęli w obozie w Dachau. Jak wspominali naoczni świadkowie, ks. Woźniak do końca zachowywał się godnie, a jego wikary - na miarę swoich możliwości - starał się opiekować i pomagać starszym księżom.