W salezjańskiej parafii św.św. Cyryla i Metodego w Żyrardowie o. Adam Szustak odprawił Mszę św., poprowadził modlitwę i wygłosił konferencję.
Kaznodzieja do Żyrardowa przybył na zaproszenie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym "Siloe". Podczas Mszy św. koncelebrowanej, której przewodniczył dominikanin, wierni usłyszeli komentarz do rodowodu Jezusa. Ojciec Adam opowiadał o Rachab, która uważała się za najgorszą osobę na świecie. – Gdyby jej nie było, to i Jezus by się nie narodził. On, Bóg, staje przed nami i mówi: "Proszę państwa, oto moja rodzina: prostytutki, złodzieje, zdrajcy". Mówiąc to, chce mam powiedzieć, że nas nie potępia, że się nas nie wstydzi. Nawet jeżeli mamy poplątane życie, musimy uwierzyć, że On obejmuje je miłosierdziem – mówił o. Szustak.
Tego dnia kaznodzieja jeszcze wiele razy przekonywał zebranych, że Bóg, bez względu na ich historię życia, grzechy, staje na głowie, by zapewnić ich o swojej miłości, że On nieustannie ich szuka. Podczas konferencji zakonnik przeczytał trzy przypowieści: o zaginionej owcy, zgubionej drachmie i synu marnotrawnym. Komentując je, podkreślił, że są one niewiarygodnie skandaliczne, że mówią o pasterzu, gospodyni i ojcu, którzy po tej ziemi nie chodzili. Nie ma pasterza, który przyjmuje owce. Zagubionej, owszem, szuka, ale gdy znajdzie, zabija, by nie uciekała dalej i by stada nie odciągała. Żadna gospodyni z powodu zaginionej drachmy, wartej około 50 groszy, nie robi generalnych porządków, a po odnalezieniu nie urządza imprezy. Nie ma też ojca, który daje część majątku synowi mówiącemu: "Tato, dla mnie możesz nie żyć. Ja chcę żyć w świecie, w którym cię nie ma". - Tak jak Bóg nikt normalnie myślący się nie zachowuje. Tylko Bóg sieje łaskę nawet wtedy, gdy serca ludzi są twarde jak skała, gdy są zarośnięte krzakami. On znajduje nas, gdy sądzimy, że nie jesteśmy warci nawet tyle, co drachma. Te przypowieści nie mówią o Bogu, który jest dobry. Powiedzieć o Nim "dobry" to o wiele za mało – mówił o. Szustak.
Wśród słuchających gros osób stanowiły osoby, którym język i treści przekazywane przez gościa były dobrze znane. – Razem z mamą i siostrą kiedyś słuchałyśmy wszystkiego, co pojawiało się w necie – mówi Katarzyna Antosik. – Dzisiejsze spotkanie było sklejką różnych rekolekcji. Dla mnie nie było to coś zupełnie nowego, ale rozumiem, że to są najlepsze teksty, które warto powtarzać. Wiem natomiast, że słuchanie nie może zastąpić praktyk – Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu czy spowiedzi. Samo słuchanie nie wystarcza – dodaje pani Katarzyna.
Osoby, które z kaznodzieją nie miały kontaktu, z kościoła wychodziły z wypiekami na twarzy. Słowom zachwytu nie było końca. Wszystkie deklarowały chęć przesłuchania również innych konferencji o. Adama.