Półmetek Adwentu za nami, a frekwencja na Mszach roratnich w wielu parafiach nie spada.
Jednym z tych miejsc, gdzie wczesne wstawanie i brzydka pogoda nie zniechęcają nawet kilkulatków, jest parafia Niepokalanego Serca NMP w Skierniewicach. Ci, którzy choć raz byli tam na Mszy roratniej, przestają się dziwić czemu. Gospodarze tego miejsca ks. Rafał Babicki i prowadzące przedszkole diecezjalne siostry Świętej Rodziny z Bordeaux dokładają starań, by wieloma atrakcjami wynagrodzić wiernym ich wczesne wstawanie.
Poranna Eucharystia rozpoczyna się procesją światła, w której najmłodsi uczestnicy niosą przed ołtarz swoje zapalone lampiony. Tam odczytany zostaje wiersz, który nawiązuje do staropolskiej tradycji przychodzenia do ołtarza siedmiu stanów. Król, prymas, senator świecki, szlachcic, żołnierz, kupiec, chłopek - wszyscy oni, za pomocą rączek obecnych na Mszy dzieci, zapalają kolejno świeczki na świeczniku.
Ostatnia wypowiedziana strofa brzmi: "Każdy na świeczkę grosz swój przyłoży i każdy gotów iść na Sąd Boży". To wyznanie gotowości do spotkania z Panem. Jak czytamy w staropolskiej encyklopedii, skąd zaczerpnięto tekst wiersza: "(…) z narodzinami Chrystusa łączy się w Adwencie zapowiedź Jego drugiego przyjścia w dzień Sądu" (Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera).
- Czytanie wiersza i zapalanie świec zaproponowały w zeszłym roku siostry - opowiada ks. Babicki. - Ta tradycja jest do dziś obecna na Wielkopolsce. Pomyślałem, że codzienne powtarzanie wiersza jest dobrym sposobem na uświadomienie sobie nieuchronnej konieczności stanięcia przed sądem Bożym. A poza tym jest jedną z form aktywizujących dzieci - dodaje.
A tych na Mszach roratnich nie brakuje. Figurka Matki Bożej Niepokalanej wędrująca od domu do domu, naklejki za obecność, a na zakończenie ciepłe kakao dla najmłodszych, dla rodziców zaś… kawa z ekspresu. - To niby taki drobny element, ale niezwykle umilający obecność na Roratach - opowiada pan Rafał, który na poranne Msze przychodzi ze swoimi córkami. - Młodsza córka, która w niedzielę nie zawsze ma ochotę iść na Mszę św., na Roraty wstaje pierwsza. Mówi, że to inna Msza, bo jest kakao - śmieje się pan Rafał, parafianin.
Codzienne kakao i kawa espresso stały się już nawykiem nawet tych, którzy po Mszy św. pędzą do pracy. - Część dzieci i dorosłych przychodzi z kubkami termicznymi, które zabierają do samochodu - śmieje się proboszcz parafii, który tłumaczy, że chcąc nadać rangi Uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP postanowił poczęstować parafian kawą. Jak widać, stało się to tradycją.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że Roraty są sposobem na przeżywanie adwentowego czekania, jednak wszystkie miłe dodatki, jakie czekają na nas w kaplicy sprawiają, że wstawanie staje się mniej uciążliwe, a dzień rozpoczyna się radosnym akcentem. Nie ma co ukrywać, dobrze nam w tej parafialnej wspólnocie - wyznaje pan Rafał.