W Miasteczku Łowickim jest niezwykła grupa kobiet. Wszystkie mają tego samego Ukochanego!
Zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Z lewej - s. Katarzyna Walaszko
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość
W miasteczku mieszka także s. Katarzyna Walaszko ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Kostowcu (diecezja warszawska). - Szukałam sposobu, aby przyjechać na ŚDM - mówi s. Katarzyna. - Najpierw matka przełożona powiedziała, że mam jechać do namiotu powołaniowego. Ucieszyłam się. Później napotkałam wiele problemów z rejestracją. Ostatecznie przyjechałam z Żyrardowem, czyli nie ze swoją diecezją. O miasteczku opowiedział mi jeden z wychowanków, który był tu wolontariuszem.
Udział w ŚDM dla s. Katarzyny nie jest nowym doświadczeniem. Kiedy planowała wstąpić do zgromadzenia, jej proboszcz zaproponował, żeby przed podjęciem tej decyzji pojechała na ŚDM do Kolonii. - Pojechałam i zakochałam się w tym święcie młodzieży. Nie mogłam pojechać do Rio. Teraz znów mam to szczęście brać w tym udział. Jadąc do Śledziejowic, wzięłam ze sobą trójkę dzieci z naszego domu dziecka. Chciałam pokazać im, że są młodzi ludzie, którzy kochają Boga, dla których przyznawanie się do Niego nie jest obciachem. Cieszę się, że czas spędzany tu jest ważny dla naszych wychowanków. Jeden z nich poszedł do spowiedzi. Po powrocie powiedział mi: "Siostro, ten ksiądz to spoko typek". Będąc tu razem z innymi, staram się realizować prośbę papieża Franciszka, byśmy robili raban. Tu tego rabanu doświadczam na każdym kroku. Jadąc tramwajem, wychylona przez okno, machałam, przybijałam wszystkim "piątki". Reakcje obcokrajowców były niesamowite - opowiada s. Katarzyna.