W Miasteczku Łowickim jest niezwykła grupa kobiet. Wszystkie mają tego samego Ukochanego!
Bernardynka s. Dominika z flagą Łowicza
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość
Mieszkając w jednej miejscowości, na jednym polu namiotowym, nie rywalizują ze sobą. Żadna nie chce być lepsza od drugiej. Gdy tylko jest taka możliwość i potrzeba, chętnie się wspierają. Ich radość, otwartość, życzliwość i szukanie jasnych i dobrych stron życia zachwycają młodzież.
Na ten moment na polu w Śledziejowicach mieszka prawie 700 osób, które przybyły n Światowe Dni Młodzieży z diecezji łowickiej. Wśród mieszkańców jest 30 kapłanów i 18 sióstr zakonnych. Siostry pochodzące z różnych zgromadzeń habitowych i bezhabitowych są dla młodzieży wsparciem i świadectwem.
W grupie oblubienic Chrystusa jest siostra Dominika, bernardynka. - Ksiądz biskup ordynariusz poprosił nas, byśmy na Światowe Dni Młodzieży opuściły klauzurę i zechciały przyjechać do Miasteczka Łowickiego - wyjaśnia mniszka. - Okazało się, że wiele sióstr nie zdecydowało się na zamienienie klasztoru na pole namiotowe. Marzyłam o udziale w ŚDM, mała cela w namiocie nie była problemem - dodaje s. Dominika.
Znana z zamiłowania do piłki nożnej mniszka zarażała młodzież nie tylko pasją do sportu, ale i modlitwy. Nieraz kopała piłkę, nie wypuszczając z ręki brewiarza. Zapytana o atmosferę i czas spędzany z młodzieżą w Śledziejowicach i Krakowie, przyznała, że jest to dla niej niezwykły czas.
- Msza św. rozpoczęcia pod przewodnictwem kard. Dziwisza wlała w moje serce deszcz łask. Gdy na niebie pojawiły się płynące flagi różnych narodów, doświadczyłam niezwykłej wspólnoty Kościoła. Widząc tłumy, pomyślałam, że niesamowitą rzeczą jest zobaczyć ludzi z całego świata, za których na co dzień za klauzurą się modlimy. Każdego dnia, wpatrując się w Najświętszy Sakrament, szepczemy: "Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i świata całego". Niesamowitym doświadczeniem był także nocny powrót do miasteczka. To było dopiero przeżycie! Pan Bóg dodawał sił, prowadził w mroku, chronił nasze stopy. Po dotarciu na miejsce okazało się, że trochę mi namiot podtopiło - opowiada s. Dominika.