Najpierw w Wysokienicach, a potem w Głuchowie dla pielgrzymów koncertował Marcin Styczeń.
Oba koncerty były pełne refleksji, zadumy, ale i radości. Marcin Styczeń, jak sam o sobie pisze, jest pieśniarzem, kompozytorem, autorem tekstów, artystą niezależnym od wielkich wytwórni i mód. Zależny za to od swoich słuchaczy. To dla nich tworzy. Wspólnie z nimi odbywa podróż, która wiedzie w głąb. Obdarzony przejmującym, ciepłym głosem, który koi i niepokoi, koncertując w Wysokienicach dla XXI ŁPPM i w Głuchowie dla XXV Pieszej Pielgrzymki Niepełnosprawnych, pobudzał do refleksji, zatrzymania i odpowiedzi na pytania o sens życia. Ciepłe, pełne treści utwory przeplatane były licznymi refleksjami, wyjaśnieniami, dopowiedzeniami. Artysta opowiadał o swojej przyjaźni z Ernestem Brylem, chorobie mamy, pielgrzymowaniu z niepełnosprawnymi i o Bogu, który jest wszystkim.
Od pierwszego utworu w Wysokienicach i Głuchowie między pieśniarzem a pielgrzymami nawiązała się nić porozumienia, wspólnego odczuwania i wielbienia. Pątnicy chętnie klaskali w rytm muzyki, a także włączali się w śpiew. Podczas koncertów artysta zaśpiewał utwory z kilku swoich płyt. Pielgrzymi usłyszeli m.in. "Madonnę od popaprańców", "Bez korzeni nie ma skrzydeł", "Myśli jak motyle". Bisom nie było końca.