– Gościnność jest tutaj ogromna! Bardzo dziękujemy za tę otwartość serca – mówi ks. Roman Dąbkowski, przewodnik pielgrzymki warmińskiej.
Te słowa uznania należą się wszystkim mieszkańcom diecezji łowickiej, którzy wspierają pątników w drodze do Czarnej Madonny. W sierpniu nasze tereny przemierza kilka pielgrzymek, m.in. z Warszawy i Płocka. Najdalej mają pątnicy XXXIII Warmińskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Gdy dochodzą do granic diecezji łowickiej, mają w nogach już ponad 160 km, ale za to nie mają kłopotu ze znalezieniem schronienia na noc. Tak samo z posiłkami. – Nie sposób nie zauważyć, że posiłków i napoi jest o wiele więcej niż pielgrzymów. Jesteśmy bardzo wdzięczni za tak ciepłe przyjęcie – mówi ks. Dąbkowski.
To już tradycja, że miejscowi wychodzą na trasę pielgrzymki i ustawiają stoiska z napojami i żywnością. Ale to nie wszystko. Na przykład, poza poczęstunkami w Jeziorku i Lenartowie, mieszkańcy dzielili się z pątnikami swoimi wrażeniami na temat pielgrzymki. Odżyło nawet kilka zawiązanych przed laty znajomości, a serdecznościom i wspomnieniom nie było końca. Jeden z pielgrzymów zaznaczał, że zawsze czeka na maszerowanie przez tutejsze okolice ze względu na życzliwość mieszkańców. W tym roku zatrzymali się na obiedzie w Bednarach. Tutaj także spotkali się z otwartymi sercami parafialnej wspólnoty, która przybyła całymi rodzinami, by wspomóc w trudzie pielgrzymowania.
– To zawsze jest dla nas wielkie wydarzenie. Podejmujemy strudzonych pątników obiadem. Nasza inicjatywa poszerza się z kolejnymi latami, ponieważ ludzie sami chcą się zaangażować. Chęć pomocy zgłosiły gospodynie z każdej miejscowości w parafii. To wspaniały pokaz miłosierdzia – tłumaczy ks. Józef Paciorek, proboszcz parafii św. Macieja i św. Małgorzaty w Bednarach. Jest zwyczaj, że w przygotowaniu obiadu jego parafia wymienia się co roku z sąsiednią w Kompinie. Na posiłek pątnicy z Warmii mogą liczyć także w Pszczonowie. – Mam taką parafiankę, która piecze dla nich ciasta od pierwszej edycji pielgrzymki – mówi ks. Henryk Andrzejewski, proboszcz parafii pw. św. Doroty. Gdy przed kilkoma laty zaczął tu posługiwać, wyszedł do gości z północy Polski z jeszcze jedną inicjatywą. – Dowiedziałem się, że tego dnia, gdy przechodzą przez Pszczonów, odprawiają w swoich grupkach Msze św. polowe. Pomyślałem sobie: „A dlaczego nie mogą tego robić całą pielgrzymką w jednym miejscu?”. Udostępniłem im kościół – mówi ks. Andrzejewski.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się