Łódzki Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok dożywotniego więzienia dla 64-letniego Lecha G., który w grudniu 2014 roku podpalił dwie pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie.
Wyrok, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Łodzi, jest prawomocny. Oskarżony nie uczestniczył w rozprawie, przebywa w więziennym szpitalu.
Przypomnijmy. Mężczyzna 15 grudnia 2014 roku oblał benzyną i podpalił dwie pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie. Oskarżony zamknął drzwi i przytrzymywał je, żeby kobiety nie mogły uciec. Obie kobiety zmarły - jedna na miejscu, druga w szpitalu.
Lech G. został poprzednio skazany przez Sąd Okręgowy w Łodzi na karę dożywotniego więzienia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Ponadto został zobowiązany do wypłaty pół miliona złotych zadośćuczynienia dla rodzin ofiar zbrodni. Sąd wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia praw publicznych. Podpalenie kobiet miało być zemstą za to, że nie został przyjęty do Domu Opieki Społecznej.
Obrońca Lecha G. wniósł apelację, twierdząc, że nie ma dowodów na to, aby oskarżony oblał łatwopalną cieczą obie pracownice. Zdaniem obrony, mógł ją rozlać po podłodze. Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał jednak wyrok sądu niższej instancji. Lech G. został skazany na dożywocie.
Sąd Apelacyjny nie zgodził się z opinią obrońcy. W uzasadnieniu wyroku sędziowie podkreślali, że wszystkie dowody w sprawie, relacje świadków, a także postawa oskarżonego wskazują jednoznacznie na popełnienie czynu z zamiarem pozbawienia życia pracownic GOPS.
W budynku GOPS śmierć poniosły dwie pracownice
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość