Sylwek w grudniu postanowił zamieszkać niedaleko Łowicza. Najpierw w połowie grudnia przyleciał do zasypanego śniegiem sadu, by w sylwestra na stałe zamieszkać w gnieździe na posesji Marka Marca.
Bociany w Polsce pojawiają się czasem już w marcu, ale najczęściej można je zobaczyć na przełomie kwietnia i maja. W Kocierzewie Południowym, mimo falstartu, skrzydlaty przybysz od razu zyskał sympatię mieszkańców i najbliższych domowników. Przyleciał w sylwestra, został więc Sylwkiem. Nikt nie wie, czy bocian w ogóle nie odleciał na zimę, czy może uznał, że u nas wiosna, i wrócił już do Polski.
Kinga Nowak z Bolimowskiego Parku Krajobrazowego nie wyklucza obu tych ewentualności. – Każdego roku obserwujemy, że ptaki wracają coraz wcześniej, coraz więcej też zostaje ich u nas na zimę. Jest to spowodowane zmianami klimatu. Zimy nie są już tak srogie. Bociany mogą przezimować w Polsce, nie tracąc energii na tak dalekie podróże – tłumaczy. Mieszkańcy Kocierzewa dbają o swojego boćka. Ptak codziennie zjada około kilograma mięsa z kurczaka. – Gdy tylko się pojawił, wiedzieliśmy, że musimy mu pomóc. Był taki biedny, zmarznięty – mówią. Każdego ranka Marek Marzec wchodzi po drabinie na dach sąsiedniego budynku i stamtąd rzuca boćkowi jedzenie. Na początku współpraca nie układała się za dobrze. Kawałki mięsa nie zawsze trafiały do gniazda, a bociek nie potrafił ich złapać. Po kilku dniach i ptak, i człowiek nauczyli się współdziałania. Sylwek już w locie łapie smakowite kąski. Gdy ma dość, po prostu odwraca się tyłem albo złapany kawałek odkłada. Koło południa bocian zazwyczaj wylatuje z gniazda. Można go wtedy zobaczyć na kocierzewskich polach. – Może próbuje znaleźć coś do jedzenia albo nogi chce rozprostować – śmieje się opiekun ptaka. Bocianowi Sylwkowi najwyraźniej podoba się u Marców, bo wraca i nie opuszcza już gniazda. Nie ruszył się z niego również wtedy, gdy temperatura spadła do – 17 stopni, a pan Marek otworzył drzwi do garażu, by ptak mógł się tam schronić. Kinga Nowak uspokaja, że nawet duży mróz, jeśli nie trwa zbyt długo, nie zaszkodzi boćkowi. Na wszelki wypadek ludzie położyli bocianowi na dachu belę słomy. – Żeby w nogi mu nie było zimno – żartuje Marianna Marzec. – Jeśli siedzi ptaszysko – mówi pieszczotliwie pan Marek – i pióra sobie głaszcze, to chyba mu u nas dobrze. Sylwek jest pierwszym lokatorem zrobionego latem gniazda. Mieszkańcy Kocierzewa nie mieliby nic przeciwko, żeby został już u nich na dłużej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się