Wystartowaliśmy! IV Diecezjalny Dzień Kobiet w Skierniewicach, który organizuje redakcja "Gościa Łowickiego" wraz z partnerami, właśnie się rozpoczął. Przyjechało kilkaset pań.
Konferencję w tym roku wygłosiła dla uczestniczek DDK Maria Miduch, biblistka i wykładowca języka hebrajskiego. - Rabini mówią, że mężczyzna zgrzeszył inaczej niż kobieta, ale w tym samym czasie. Kobieta zerwała jabłko, a mężczyzna nie ochronił jej przed tym zranieniem, grzechem. I od tego czasu w kobiecie jest taka rana - cierpi z powodu obojętności - tłumaczyła. - I od tego czasu kobieta stara się zasłużyć na uznanie. Ale to nigdy nie jest tak, że nasze zranienie jest tylko naszym zranieniem. Grzech, który się wydarzył, zaburzył też jedność między kobietą a mężczyzną. Zawsze więc będzie między nimi jakieś „rozminięcie”. Ono nie będzie wynikać ze złej woli. Kobiety, mając to zranienie w sobie, będą często uzależniały swoją wartość od tego, czy jest przy nich mężczyzna czy nie, czy środowisko je docenia czy nie. I to jest podszept Złego! Temu, który zwiódł Ewę, ciągle zależy na tym, żebyśmy nie miały świadomości, jakie jesteśmy piękne, dobre i co jesteśmy w stanie zrobić. Bo on chce zniweczyć zamiary Stwórcy. A Bóg się przecież nie myli, mówiąc, że wszystko, co stworzył, jest bardzo dobre. Wszystko, co stworzył przed człowiekiem, było „tylko” dobre. Dopiero po stworzeniu człowieka, Bóg powiedział, że to „bardzo dobre”.
Prelegentka przypomniała paniom, że Bóg zapowiedział już szatanowi, że zapłaci za to, iż zwiódł kobietę. I że to kobieta będzie wykonawcą tej „zapłaty”. - Bóg w kobiecie widzi ratunek dla tego, co zostało popsute. Zły chce odebrać kobiecie to, co ona ma od Boga. A ma od Niego to podobieństwo do Boga - piękno, dobro. A tych darów nie da się odebrać. Pan Bóg nie odbiera tego, co daje. Ale można przekonać kogoś, że nie ma tego, co dostał. Że jest nic nie wart. Można wsączyć w czyjeś serce kłamstwo. Dlatego - po pierwsze - trzeba się nauczyć rozpoznawać głos, który mówi, że jestem do niczego i na nic nie zasługuję. Już na wstępie można stwierdzić, że to nie jest głos Pana Boga, tylko Złego. Bóg daje wszystko z łaski. I to nieprawda, że stajemy się piękne i dobre dlatego, że zrobiłyśmy wystarczająco dużo dobrych uczynków. Nie. Jesteśmy piękne i dobre, bo takimi nas stworzył Bóg. A my możemy z tą łaską współpracować - mówiła.
Zacząć można w każdym momencie. - To właśnie po grzechu Bóg mówi do Ewy, jaką ma dla niej wspaniałą misję. Wtedy, kiedy ona „zawaliła”! - zwróciła uwagę M. Miduch.
Na koniec zadała uczestniczkom kilka „zadań domowych”. Pierwsze: wziąć kartkę i napisać wszystko to, „co z nami jest nie tak”. A potem z tą kartką pójść na modlitwę. - I te wszystkie rzeczy trzeba będzie ubrać w „Bożą biżuterię”, zanurzyć w krwi Chrystusa, a potem tę kartkę podrzeć i wyrzuć - instruowała. - Po drugie: napisać i nosić ze sobą w portfelu czy notesie karteczkę ze słowami: „O, jak piękna jesteś, przyjaciółko moja!”. To mówi Bóg! Więc komu ufam? Bogu czy jakimś podszeptom, które chcą mnie zniszczyć? - pytała. - I trzecie: na lusterku napisać sobie: „Obraz Boga”.
Skierniewiczanka Barbara komentowała: - Jestem z tego pokolenia, które pamięta dnie kobiet z goździkiem i pudełkiem rajstop w prezencie. Jakżeż to inne święto! Jestem tu drugi raz i będę jeździć zawsze, bo mam nadzieję, że to się nigdy nie skończy, że co roku będzie tak cudownie!
Czytaj także: