W zabytkowej archikolegiacie w Tumie odbyły się uroczystości 50. rocznicy zakończenia obchodów milenium chrztu Polski. Mszy św. przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz.
Pół wieku temu, 11 czerwca 1967 roku, przy polowym ołtarzu ustawionym obok romańskiej świątyni w Tumie sprawowano Mszę św., która wpisała się w obchody 1000. rocznicy chrztu Polski. Głównym celebransem był abp Karol Wojtyła, metropolita krakowski. W uroczystości wzięli udział hierarchowie pod przewodnictwem prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego.
Mimo padającego deszczu zgromadziło się ok. 7 tys. wiernych. Ale to nie pogoda była największą przeszkodą tego wydarzenia. Ówczesne władze komunistyczne robiły wszystko, żeby zakłócić obchody milenijne.
Msza św. w Tumie miała być jednym z ostatnich akcentów religijnych uroczystości, związanych ze świętowaniem 1000 lat chrześcijaństwa w Polsce. W czerwcu 1967 r. odbywały się w diecezji łódzkiej. Przejazd hierarchów z Łodzi do Tumu był utrudniony. Nie mogli jechać kolumną samochodów.
Podróż prymasa Wyszyńskiego i biskupów nie odbywała się w spokoju. Napotykali przeszkody. Co prawda, pozdrawiały ich grupy wiernych, niektórzy z nich udekorowali trasę przejazdu ołtarzykami, chorągwiami, kwiatami. Były one jednak przez partyjnych aktywistów lub milicję usuwane. Dodatkowo pojawiły się osoby z transparentami, na których widniały hasła uderzające w hierarchów i chrześcijaństwo. Nietrudno się domyślić, że inspirowane przez władze, które toczyły wtedy walkę z Kościołem.
Odniósł się do tego prymas Wyszyński po skończonej celebrze w Tumie. Powiedział do tłumu wiernych: "Gdyśmy tutaj jechali, to po drodze czytaliśmy straszne słowa i zastanawiałem się, dokąd właściwie jedziemy, bo naliczyłem ponad 50 razy »ludobójcy«. Myślę sobie: »Może to ja ludobójca, a może kraina ludobójców?«, a w rzeczywistości przyjechaliśmy do bardzo porządnych ludzi i przekonaliśmy się, że wszyscy mają serca podobne i słoneczne oczy, i dobre i najlepsze usposobienia".