W czerwcu 2016 roku do pracowni Anny Majewskiej-Rau, konserwatora zabytków, dyrektor Zamku w Oporowie, trafiła drewniana figura Matki Bożej z parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Rzeczycy. Rzeźba okazała się być starszą niż myślano.
- Oglądając po raz pierwszy Madonnę, jeszcze na plebanii w Rzeczycy, przypuszczałam, że pochodzi ona z początku XX, ewentualnie z końca XIX wieku - mówi Anna Majewska-Rau.
Ponieważ rzeźba nie figurowała w rejestrze, miała zostać tylko oczyszczona i na nowo poddana złoceniu.
- Kiedy przywiozłam ją do pracowni, po dokładnym obejrzeniu zaczęłam milimetr po milimetrze usuwać kolejne warstwy farby. Usuwanie chemiczne nie wchodziło w grę. W kilku miejscach zrobiłam odkrywki. Pod złoceniami zobaczyłam przepiękną dekorację kwiatową widoczną zarówno na płaszczu, jak i na sukience Matki Bożej i Jezusa. Odkryłam też lamówki kończące sukienki z prawdziwego złota. To pozwoliło stwierdzić, że rzeźba jest wcześniejsza niż się na początku zdawało. Wydaje się, że mogła być ona drążona, że była częścią większej kompozycji. Sądzę, że jest to rzeźba ołtarzowa prezentowana na jakimś tle np. z promieniami. Na to też wskazuje jej pęknięcie, oraz plecy, które prawdopodobnie zostały dołożone w XX wieku. Przyjęte założenia zdaje się potwierdzać także fakt, iż Maryja skłania głowę, co wskazuje na to, że patrzyła z góry - opowiada pani konserwator.
Dyrektor oporowskiego muzeum przypuszcza, że rzeźba była zniszczona i ktoś, chcąc ją ratować, dołożył plecy i umieścił ją na podstawie.
- Do zakończenia prac nie określę wieku jej powstania. Przedstawienie ikonograficzne: Matka Boża na półksiężycu z twarzą zdaje się wskazywać na wiek XVIII, może XVII - przypuszcza pani Anna.
Bez względu na wiek figura zasługuje na uwagę i dalsze badania. Daleko bowiem trzeba szukać rzeźby przedstawiającej Niepokalaną, stojącą na księżycu z twarzą, trzymającą Jezusa, który czule trzyma Ją za włosy.
Gest ten jest dobrze znany karmiącym matkom. W przypadku rzeźby może on sugerować nie tylko czułość Jezusa wobec Maryi, ale także Jej pośrednictwo. Może być mocnym skazaniem na Maryję. Z kompozycji wynika bowiem, że nie jest to wskazanie rodzajowe.
- Na początku nie zwróciłem uwagi na ten gest. Później będąc w różnych kościołach i sanktuariach, bez skutku szukałem podobnej Madonny - mówi ks. Henryk Linarcik, proboszcz. - Oddając rzeźbę do renowacji, z ciekawością czekam na to, co uda się z niej wyczytać. Na razie trudno powiedzieć, czy ten gest rzeczywiście symbolizuje Matkę Karmiącą, i czy połączenie go z Niepokalaną było zamierzonym zabiegiem, czy dowolną interpretacją artysty, którego nazwiska nie znamy. Najpewniej kiedyś rzeźba stała w kościele. Niewykluczone, że pochodzi ona z poprzedniej drewnianej świątyni - opowiada ks. Linarcik.
Rzeczycki proboszcz poza wpisaniem rzeźby do rejestru planuje także umieścić ją w świątyni. Chce by została tam wprowadzona w uroczysty sposób.
Więcej o figurze w 1 numerze papierowego wydania "Gościa Łowickiego".