W Lipcach Reymontowskich grupa ministrantów wraz z ks. Szymonem Smółką kolęduje, chodząc od domu do domu.
Grupa prawie 20 chłopców 7 stycznia już po raz trzeci wyruszyła ulicami miejscowości, by śpiewem ucieszyć mieszkańców, a datki, które zbiorą przy okazji kolędowania, przeznaczyć na fundusz ministrancki. „Przewodnikiem” kolędników jest ks. Smółka – miejscowy wikariusz, który jest też pomysłodawcą wydarzenia. – W mojej rodzinnej parafii też kiedyś kolędowano w ten sposób. Dzieci zawsze cieszyło, że mogą się przebrać. W Lipcach jest tak samo. Zresztą to starodawny zwyczaj, opisany nawet w „Chłopach”, więc tym bardziej należałoby go kontynuować – mówi ks. Smółka.
Ministranci z chęcią przychodzą, by po wieczornej Eucharystii włożyć strój i kolędować. Wśród kolędników można spotkać Żyda, pasterzy, diabła, królów, Śmierć, a nawet konia. Mieszkańcy z dużą otwartością przyjmują ministrantów.
– Ludzie chętnie nas zapraszają do domu. Słuchają, jak śpiewamy kolędy, czasem śpiewają z nami. Wczoraj nawet jedna pani przygotowała dla nas kolację, więc długo u niej byliśmy – mówi Karol Wojciechowski. – Fajne jest takie kolędowanie. Wolę chodzić i śpiewać niż siedzieć przed komputerem. To miłe, że ludzie nas przyjmują, a i my się dobrze bawimy – dodaje Szymon Marat.