– Jeżeli ta impreza wpisałaby się na stałe w kalendarz wydarzeń diecezjalnych, z pewnością i ja wpiszę ją do swojego terminarza. Kolejny raz pokazujemy, że możemy razem modlić się, ale także szaleć na parkiecie – mówi Jarek Dzikowski.
W sobotę 6 stycznia w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łowiczu na Korabce odbył się Chrześcijański Bal Młodzieżowy. To kolejne wydarzenie, które łączy młodych diecezji łowickiej. Pomysłodawcą i głównym organizatorem balu jest ks. Jacek Zieliński, duszpasterz młodzieży diecezji łowickiej. Z pomocą przyszli także księża Tomasz Stępniak, Kamil Goc, Paweł Olszewski, którzy są koordynatorami rejonowymi duszpasterstwa młodzieży, oraz przyjaciele i parafianie. – Pomysł zrodził się w październiku. Po wrześniowym koncercie i uwielbieniu, podczas którego młodzi naszej diecezji pokazali, że chcą nadal się formować, spotykać, razem działać, pomyśleliśmy, że dobrze by było, by takie akcje nie były jednorazowe. Karnawał jest odpowiednim czasem, by mogli zintegrować się także podczas wspólnej zabawy – mówi ks. Zieliński.
Młodzież równie chętnie jak na wrześniowy czas modlitwy zareagowała na propozycję wspólnej zabawy. Wiele osób podjęło się zorganizowania wyjazdu ze swojej parafii. Zachęcali innych, by w ten sposób spędzić pierwszą sobotę karnawału. Wspólna zabawa z księżmi, siostrami zakonnymi trwała do 1.00. Młodzi zgodnie przyznają, że nie potrzebują ani żadnych „wspomagaczy”, ani wielkich sal, by dobrze się bawić. Bal rozpoczął się Eucharystią, po której prawie 100 osób tanecznym krokiem przeszło do parafialnej sali. Młodzież m.in. z Łowicza, Skierniewic, Rawy Mazowieckiej i Sochaczewa bawiła się w rytm muzyki nie tylko chrześcijańskiej. Na uczestników czekali wodzireje, którzy zadbali o gadżety, inscenizacje, zabawy integracyjne, a także tańce lednickie. Pamiątkę z tego wydarzenia zapewniła fotobudka, w której młodzież chętnie uwieczniała wspólne chwile.
– Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tego wydarzenia. Szczególnie dziękuję parafianom, którzy pomogli w przygotowaniu posiłków, zapewnieniu ochrony i zadbali o wszystkie kwestie, w których sam nie dałbym rady – mówi ks. Zieliński.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się