Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Trema jest zawsze

– Już na próbach czuję się wyciszony, zupełnie odcięty od świata rzeczywistego. Nawet po przedstawieniu to siedzi w człowieku. Myślę sobie, jak ja mogłem do tej pory tak żyć, nie zastanawiając się, że to, co złego zrobiłem, odbija się na innych – mówi Hubert Kałuża.

W kościele św. Maksymiliana Kolbego w Głownie wystawiono misterium męki Pańskiej. Dwugodzinny spektakl, choć od kilku lat grany według tego samego scenariusza, wciąż przyciąga widzów. Aktorami są członkowie oraz przyjaciele Zabrzeźniańskiego Stowarzyszenia św. Jana Bosko, którego nazwa wywodzi się od Zabrzeźni – dzielnicy Głowna. Stowarzyszenie działa przy parafii, ale wśród wykonawców są także osoby spoza niej. Żaden z nich nie jest profesjonalnym aktorem. Doświadczenie sceniczne zdobywali najczęściej w przedstawieniach szkolnych. Grono liczy kilkadziesiąt osób i łączy różne pokolenia. W sztuce występują też rodzice ze swoimi dziećmi.

Z błogosławieństwem salezjanów

Misterium wzorowane jest na dziele, którego autorami są salezjanie ks. Franciszek Harazim (tekst) oraz ks. Antoni Hlond (muzyka). Po raz pierwszy wystawiono je 8 marca 1931 roku. Po latach wciąż cieszy się wielką popularnością. Wystawiane jest m.in. w Czerwińsku nad Wisłą. Dzięki pozwoleniom pilskiej i warszawskiej prowincji księży salezjanów to historyczne misterium zobaczyć można także w kościele w Zabrzeźni. Świątynię udostępnił proboszcz ks. Tomasz Trzciński. Misterium ma dwie odsłony – w V niedzielę Wielkiego Postu i w Niedzielę Palmową. – Otrzymaliśmy prawa z błogosławieństwem i tak to ciągniemy. Zwykle pozwolenie otrzymują tylko oratoria przy parafiach salezjańskich – mówi Katarzyna Balcerska, inicjatorka przedsięwzięcia i prezes stowarzyszenia, którego działalność nie ogranicza się tylko do przedstawień. Oferuje różnorodną pomoc dla dzieci i młodzieży, organizuje m.in. kolonie, zimowiska i wycieczki dla dzieci z ubogich rodzin. W sztuce wprowadzono jedynie niewielkie modyfikacje wynikające z możliwości miejsca i osób. W tym roku spektakl oglądali biskupi łowiccy, 18 marca biskup pomocniczy Wojciech Osial, a 25 marca – ordynariusz Andrzej F. Dziuba. Na drugie przedstawienie przyjechali też wierni z parafii św. Doroty z Pszczonowa ze swoim proboszczem ks. Cyprianem Lewandowskim. Misterium zaskakiwało rozmachem i oprawą muzyczną. Spodobała się również gra aktorów. Wykonawcy zebrali gromkie brawa. – To, co przeżyliśmy, mówi nam, że w zmaganiu dobra ze złem nie jesteśmy sami. Z nami jest Jezus. I to jest ta wielka nadzieja, wielka perspektywa, która pozwala nam odnosić zwycięstwa – mówił bp Dziuba. Dziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w misterium. Podziękował też publiczności, licząc na to, że misterium nie było odebrane jako zwykła sztuka, a jego owocem będzie głębsze przeżycie Świąt Wielkanocnych.

Reakcja widzów

W rolę Pana Jezusa wciela się Hubert Kałuża. Tę postać gra od premiery. Na potrzeby sztuki zapuszcza włosy. Nie potrafiłby występować w peruce. 3–4 miesiące przed misterium odstawia maszynkę do golenia w kąt. Przyznaje, że choć występował wiele razy, to za każdym towarzyszy mu trema. – To nie jest tak, że się nie boję występu. Bać to się boję zawsze. Kiedy czuję, że zaraz zaczynamy, robi się pustka w głowie. Ten stan trwa, dopóki nie usłyszę pierwszych taktów muzyki. Wtedy wszystko puszcza, wszystko wraca. Wiem, że będzie dobrze – mówi odtwórca postaci Zbawiciela. Pomaga mu to, że jest lektorem. – Te wszystkie słowa, które Pan Jezus wygłasza, i sama historia męki Pańskiej są mi bardzo dobrze znane. Zanim zacząłem grać tę rolę, już pewne przemyślenia o postaci miałem – mówi H. Kałuża.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy