W niedzielę 17 czerwca w rodzinnej parafii św. Jakuba Apostoła w Skierniewicach Mszę św. prymicyjną odprawił ks. Krzysztof Lichota.
Pochodzący ze Skierniewic kapłan święcenia prezbiteratu przyjął 26 maja z kard. Kazimierza Nycza podczas Mszy św. w bazylice archikatedralnej pw. męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Ma 35 lat. Przez wiele lat służył jako ministrant w rodzinnej parafii. Przed święceniami pracował jako katecheta w dwóch warszawskich liceach. Pierwszą parafią wikariacką, na którą został posłany, jest parafia św. Huberta w Zalesiu Górnym, w dekanacie piaseczyńskim.
W Mszy św. prymicyjnej ks. Krzysztofa w rodzinnej parafii uczestniczyli ks. Jan Pietrzyk, proboszcz parafii, zaprzyjaźnieni kapłani, proboszczowie skierniewickich parafii oraz księża ziomkowie. Obok prezbitera zgromadzili się ministranci i lektorzy, przedstawiciele grup i stowarzyszeń parafialnych, bielanki, chór, a także rzesza wiernych.
Homilię wygłosił ks. Andrzej Gałka, rektor kościoła św. Marcina przy Piwnej w Warszawie, najstarszy żyjący kapłan pochodzący z parafii św. Jakuba w Skierniewicach. W nawiązaniu do czytań kaznodzieja podkreślał, że królestwo Boże przez chrzest święty jest w każdym z nas. - Bóg zasiewa w nas ziarno swojego królestwa. I czyni nas dziećmi tego królestwa, a nas, kapłanów, czyni jeszcze dodatkowo sługami tego królestwa - mówił ks. Gałka.
Mówiąc o powołaniu, kaznodzieja podkreślał, że tak, jak nasiona rosną w ziemi niewidoczne, po cichu, bez rozgłosu, tak też jest z formacją duchową osób przygotowujących się zwłaszcza do kapłaństwa. - Księże Krzysiu, ten etap, kiedy Bóg zasiał w tobie swoje ziarno powołania, ten pierwszy etap w jakiejś mierze się skończył wraz ze święceniami kapłańskimi. Ale tylko w jakiejś mierze, bo ksiądz, który nie podejmuje formacji, umiera. Podjąć formację to mieć nieustanny kontakt z Jezusem, to modlić się Bożym słowem. Bóg ci zaufał, a ty odpowiedziałeś Mu. To, co otrzymałeś w darze od Jezusa, teraz masz dawać innym. Masz nie dawać komentarzy o Jezusie. Masz dawać Jezusa. Ty, jako ziarno, już zaczynasz wydawać plon. Już nie jesteś w ziemi, już wyrosłeś, już Bóg uformował cię w piękny kłos. I teraz ten kłos ma być pożywieniem dla innych. Ty masz się stać ciałem, słowem Jezusa. Ty już nie masz swojego czasu, swoich spraw. Ty masz tylko i wyłącznie Jezusa - mówił ks. rektor.
Kaznodzieja, przywołując 45. rocznicę swoich święceń, wyznał, i tego samego życzył ks. Krzysztofowi, by tak jak on mógł za kilka, kilkanaście lat powiedzieć, że Jezus jest jego największą miłością, a po Nim - Jego kapłaństwo. Nikt i nic więcej.
Na zakończenie Eucharystii ks. Krzysztof podziękował wszystkim, którzy wspierali go na drodze do kapłaństwa. Swoje "dziękuję" wypowiedział do ks. Pietrzyka, którego spotkał na swojej drodze w 1999 roku. - Dziękuję księdzu za okazaną pomoc, wsparcie, troskę. W dobrych zawodach wystąpiłem, kapłanem zostałem. Przełamałem w parafii złą passę, bo ostatnie święcenia były tu w 2002 roku - mówił ks. Krzysztof. Neoprezbiter wyznał, że od dziecka wiedział, że chce być kapłanem. - Tak to się poukładało, że Pan Bóg długo mnie formował i prowadził - dodał. Dziękował także rodzicom, krewnym, przyjaciołom, znajomym, wspólnotom, grupom parafialnym, pracownikom parafii i wiernym.
Po uroczystym błogosławieństwie udzielił wszystkim błogosławieństwa kapłańskiego poprzez nałożenie rąk.