Bez karpia, choinki i szynki Boże Narodzenie się odbędzie. Naprawdę! Ale nie odbędzie się ono bez Jezusa, bez spotkania. Nie ma mowy o Bożym Narodzeniu bez… Boga, bez spotkania z Nim!
Z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 1, 39-45)
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym co jest istotą Adwentu? Oczywiście wiemy, że „adwent” oznacza „przyjście”, że to oczekiwanie na nadejście Zbawiciela. Ale czekanie nie jest celem samym w sobie. Potrzeba nam na nowo uświadomić sobie, że istotą adwentu jest spotkanie. Takie spotkanie wydarzyło się w życiu Maryi, kiedy przyszedł do Niej Anioł w scenie Zwiastowania, a to zaowocowało tym, że Maryja – o czym czytamy w dzisiejszej Ewangelii – wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Maryja poszła spotkać się ze swoją krewną Elżbietą. Była napełniona Duchem Świętym, pod Jej Sercem był Jezus, niewidoczny jeszcze dla ludzkiego oka, ale już obecny.
I dobrze, że Pan Bóg w IV Niedzielę Adwentu, u progu Bożego Narodzenia, przypomina nam o celu naszego oczekiwania: mam spotkać Jezusa, mam spotkać drugiego człowieka, któremu – jak Maryja – zaniosę Jezusa. Mam spotkać, dostrzec, zauważyć bliźniego, który przyjdzie do mnie z Jezusem w sercu.
Niech przedświąteczna krzątanina: sprzątanie, lepienie pierogów, wypieki, bieganie po sklepach w poszukiwaniu prezentów, terroryzowanie rodziny, że jeszcze to, że jeszcze tamto jest do zrobienia, nie przysłonią nam istoty Adwentu i istoty Bożego Narodzenia, którym jest spotkanie. Chcę powiedzieć, że bez karpia, choinki i szynki Boże Narodzenie się odbędzie. Naprawdę! Ale nie odbędzie się ono bez Jezusa, bez spotkania. Nie ma mowy o Bożym Narodzeniu bez… Boga, bez spotkania z Nim!!!
Dlatego zachęcam, szczególnie dziś, kiedy jest więcej czasu, abyśmy poświęcili dzień na spotkanie. Można przecież umówić się z domownikami, rodziną, przyjaciółmi na wspólny obiad, spacer – o ile będzie sprzyjająca pogoda, na gry planszowe… Niech to będzie dzień pełen bycia z ludźmi i dla ludzi. Warto naprawdę przed Świętami spotkać tych, z którymi mieszka się na co dzień. Żono zauważ męża. Mężu, dostrzeż żonę. Rodzice spotkajcie swoje dzieci, ale nie przed telewizorem czy w Internecie, nie w wirtualnej, a w realnej rzeczywistości. Jest tyle możliwości!
Ja sam dziś zaplanowałem spotkanie z moimi kolegami – kapłanami z roku, z którymi byłem święcony oraz naszym ojcem duchownym. Fakt, że nie wszyscy mogą przyjechać. Ale kto przyjedzie to spotkamy się. Nie żebym się chwalił, choć o swojej „pokorze” mogę opowiadać całymi godzinami ;)
Chcę się podzielić jeszcze jednym doświadczeniem bycia z ludźmi. Kilka lat temu, kiedy wystawialiśmy z dziećmi i młodzieżą z Zespołu Szkolno – Przedszkolnego w Jaktorowie Jasełka, przed samym przedstawieniem poszedłem jeszcze za kulisy do mojej młodzieży, aby po prostu z nimi chwilę jeszcze pobyć, porozmawiać, pobłogosławić ich przed wyjściem na scenę. Wspominaliśmy różne tzw. wpadki z prób. To było bardzo radosne. I jeden uczeń powiedział wtedy: „ksiądz to zawsze uśmiechnięty, pogodny i szczęśliwy”. A po chwili dodał: „bo nas kocha i jest przez nas kochany”. Aż się łezka w oku zakręciła.
I oto chodzi w Adwencie i w Bożym Narodzeniu: spotkać się z Miłością. Bądźmy jak Maryja, aby nieść Miłość i Miłość przyjmować.