Co roku coś nowego. Z tego założenia wyszli organizatorzy głowieńskiego orszaku. Tym razem Trzej Królowie podążali za gwiazdą nie powozem, a samochodem z potężnym silnikiem.
W uroczystość Objawienia Pańskiego sprzed kościoła św. Jakuba Apostoła wyruszył Orszak Trzech Króli. Miejsce wymarszu, jak i godzina - ok. 13.00, tuż po Mszy św. - nie zmieniły się od pierwszej edycji 6 lat temu. Ci sami są też organizatorzy - Beata i Wojciech Balejowie. Nie znaczy to jednak, że orszak przebiega według tego samego scenariusza. Modyfikacje wprowadzane są co roku.
Tym razem, zamiast bryczką, Trzej Królowie przemieszczali się samochodem. Czarny dodge z potężnym silnikiem robił wrażenie na obserwatorach i uczestnikach orszaku. Cały pochód, zgodnie z tradycją, podążał za gwiazdą. Od celu podróży odciągnąć chcieli uczestników Herod i jego pomocnicy. Nie udało im się to.
Przemarsz dotarł do altany nad zalewem Mrożyczka. Tam przebywała Święta Rodzina w otoczeniu aniołów. Co ciekawe, rola Jezusa przypadła malutkiej Ewie Gawrońskiej, która wtulała się w ramiona mamy Katarzyny. Mędrcy złożyli pokłon i dary. Kacper (Mirosław Dudka) - złoto, Melchior (Dominik Napora) - kadzidło, Baltazar (Tomasz Kapała) - mirrę.
Zarówno w trakcie przemarszu, jak u jego celu śpiewano kolędy. Na koniec podziękowano sobie brawami. Największe zebrały dzieci w okolicznościowych przebraniach. Kapłani - ks. Stanisław Banach, dziekan głowieński i proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła, oraz ks. Arkadiusz Grodzicki, rezydent parafii, pobłogosławili uczestnikom orszaku. W jego organizację włączyli się, tak jak zawsze, harcerze ZHR, którzy stanowili asystę przemarszu.