Za kilka godzin rozpocznie się liturgia Męki Pańskiej. To jedyny dzień w roku, gdy w Kościele nie sprawuje się Eucharystii.
Wielki Piątek to dzień krzyża. W świątyniach w trakcie liturgii męki Pańskiej adorować będziemy drzewo, na którym zawisło Zbawienie świata. Wszechobecna cisza skłania ku refleksji i chwil zadumy, ale przygotowuje także na wielką radość.
Co w tych chwilach czuł Chrystus? Jak wielki ból przeżywała Jego Matka? Gdzie byli apostołowie? Te i wiele innych pytań zadawali sobie widzowie zebrani w Głownie, którzy przeżywali wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, oglądając Misterium Męki Pańskiej.
Niezwykle realistycznie przedstawione sceny Drogi Krzyżowej wywołały wiele emocji. O swojej roli opowiedział nam Hubert Kałuża, który wcielił się w rolę Chrystusa. – Naprawdę mnie biczowano. Na plecach mam kilka śladów po skórzanych paskach. Nie chcieliśmy niczego udawać. Krzyż też do lekkich nie należy, a każdy upadek rzeczywiście boli, a było ich znacznie więcej. Każda próba, kolejny rok z rzędu, gdy gramy przedstawienie. Ale tak też jest w życiu. Upadamy, podnosimy się… Dla mnie każda próba, każde przypominanie mojej roli, czyli słów Jezusa, jest motywacją do pacy nad sobą. Post przeżywam doświadczając męki na własnej skórze, ale dzięki temu i radość zmartwychwstania jest większa – mówi H. Kałuża.
Widzowie z kościoła wychodzili poruszeni. – Widząc te sceny człowiek ma ochotę krzyknąć „Przestańcie, wystarczy!”, ale nagle rodzi się myśl, że On naprawdę to zrobił dla mnie. Człowiek staje się nagle mały, słaby i rozumie, że bez Boga niewiele znaczy. Jezu, dziękuję za Twój krzyż – mówiła Krystyna Jakubowska z Głowna.