W parafii św. Macieja w Bełchowie w liturgii Wielkiego Piątku uczestniczył bp Andrzej F. Dziuba wraz ze swoim sekretarzem.
W Wielki Piątek na znak smutku i żałoby nie sprawuje się Mszy św. Podobnie jak miało to miejsce we wszystkich świątyniach biskup ordynariusz, celebrans, kapłani i asysta do świątyni weszli w ciszy. Przed ołtarzem ks. Paweł Staniszewski, proboszcz parafii przez dłuższą chwilę modlił się leżąc krzyżem. Potem odczytano proroctwo o cierpiącym słudze Jahwe, fragment Listu do Hebrajczyków i opis męki Pańskiej według św. Jana.
- W Wielki Piątek spotykamy Jezusa wychodzącego z Wieczernika, gdzie ustanowił sakrament Eucharystii, gdzie ustanowił sakrament kapłaństwa i gdzie umywając nogi apostołom przypomniał o największym darze - darze miłości - mówi w homilii bp Andrzej F. Dziuba.
- Dzisiaj Kościół święty ukazał nam Janowy opis męki. Co we mnie jest żywe, co z tego opisu mnie szczególnie uderza, co pamiętam, co pobudza mnie do głębszej refleksji – pytał kaznodzieja.
Przywołując Janowy opis ordynariusz podkreślił, że spośród czterech ewangelistów tylko św. Jan umieścił w opisie obok negatywnych bohaterów Maryję, kogoś, kto kocha Jezusa, kto rozumie Jego cierpienie, kto w tym cierpieniu uczestniczy. – Maryja stojąca pod krzyżem z Janem i niewiastami to jakby odrobina ludzkiej relacji do cierpiącego Jezusa. Kiedy Maryja i Jan stoją pod krzyżem żołnierze kłócą się o tunikę, a inni kłócą się o napis. Nieważny jest człowiek, który zawisł na krzyżu. Inne sprawy są dla nich ważniejsze. Ten obraz ludzi opisanych w męce to nie jest tylko obraz z Jerozolimy, to jest dzisiejszy obraz. To jest prawda, która i dziś jest wpisana w świat. Łzy to słabość, gotowość pomocy, to naiwność, umiejętność przebaczenia, to nierozsądek. Trzeba iść do przodu nawet za cenę zniszczenia drugiego człowieka, za cenę zadania bólu. Tak łatwo rezygnujemy z tego, co jest piękne i dobre, szlachetne i szczere, a zwłasza z tego, co jest miłością, która wyraża się w symbolice umywania nóg – mówił bp Dziuba.
– Jezus podążając na kalwarię z krzyżem sprawia, że krzyż wbrew opinii wielu będzie do końca dziejów ludzkości amboną zwiastującą światu wartość człowieka, zwiastującą światu zasady Ewangelii, a zgłasza orędzie miłości Boga i bliźniego. Krzyż mówi. Ten postawiony na wierzy kościoła i na rozstaju dróg, ten noszony na piersi, ten uczyniony rano o poranku. Krzyż mówi i będzie mówił. Będzie niekiedy wyrzutem sumienia, ale zawsze będzie znakiem, który ubogacony jest darem Jezusa Chrystusa. Krzyż jest także swoistym konfesjonałem. Z przebitego boku Jezusa wypłynęła krew i woda, znaki łask sakramentalnych. To z krzyża Jezus mówi: Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią, to z krzyża Jezus powie do jednego z łotrów: dziś ze Mną będziesz w raju. Krzyż będzie znakiem miłosierdzia, jednania człowieka z Bogiem i budowania nowej nadziei, nowej perspektywy życia. Krzyż będzie na zawsze znakiem ołtarza ofiarnego. Na krzyżu Chrystus złożył ofiarę przebłagalną Ojcu. Pokazał, że jest Mu posłuszny aż do śmierci. Ten ołtarz jest centrum każdej świątyni. Dziś wielbimy ten krzyż, krzyż, który mówi i jest najznakomitszym drogowskazem. Kto idzie kierując się w życiu krzyżem nie zbłądzi, pokona trudności i kłopoty życia. Biorąc nasze krzyże chcemy uczestniczyć w krzyżu Chrystusa, bo tylko wówczas nasze krzyże mają swój sens – tłumaczył pasterz diecezji.
Centralnym wydarzenie liturgii była adoracja krzyża. Jako pierwszy pocałunek na nim złożył bp. Dziuba, po nim uczynili to kapłani, lektorzy i ministranci oraz wszyscy wierni. Podczas adoracji schola parafialna prowadziła śpiew pieśni wielkopostnych.
Po Komunii Najświętszy Sakrament przeniesiono do grobu Pańskiego, przy którym ks. Paweł Staniszewski rozpoczął nowennę przed świętem Bożego Miłosierdzia. Wszyscy wierni na kolanach odmówili Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Po zakończeniu Liturgii straż przed grobem zaciągnęli strażacy. Przez cała noc przedstawiciele poszczególnych wiosek czuwali przy Chrystusie złożonym do grobu.