Tradycyjnie od ponad 20 lat w parafii Świętej Trójcy w Lutkówce tradycja śmigusa-dyngusa została podtrzymana. W Poniedziałek Wielkanocny z kościoła nikt nie wyszedł suchy.
Wszystko za sprawą strażaków z OSP Zbiroża i proboszcza parafii ks. Zbigniewa Chmielewskiego, który osobiście zadbał, by każdy "poczuł" święta na własnej skórze. Po Mszy św. przy wyjściu z kościoła na wiernych czekali strażacy, którzy od razu przystąpili do działania i oblewali wszystkich wodą wprost z węży gaśniczych.
Chwilę później do strażaków dołączył ksiądz proboszcz, który przejął dowodzenie i bez wahania ruszył wprost na zgromadzonych wiernych. Ci, choć chowali się drzewami czy murem kościoła, po cichu liczyli, że zostaną sowicie oblani. Bez wątpienia najbardziej mokrym tego dnia był ks. Zbigniew, który na zakończenie wdał się w pojedynek na wodę ze strażakami. – Kiedyś przywozili wodę beczkami, teraz podłączają się do wozu i już zaczyna się zabawa. Tradycję świąteczną trzeba podtrzymywać, a parafianie nie protestują. Niby uciekają, ale wiedzą, że i tak ich woda nie ominie – mówi ksiądz proboszcz.
Od ponad 20 lat świąteczna tradycja podtrzymywana jest przez strażaków z OSP Zbiroża.Pogoda sprzyjała zabawie, a strażaków nie trzeba było zachęcać do wypełniania tradycji. W tym roku na zabawę zużyli ponad 7 tys. litrów wody. – Nie zawsze mamy odpowiednie warunki, ale co roku przyjeżdżamy na zaproszenie księdza proboszcza. Bez zaproszenia też byśmy przyjechali, bo u nas już tak jest. Był rok, kiedy padał śnieg w Poniedziałek Wielkanocny. Wtedy też lała się woda, choć dużo skromniej, bo zabawa zabawą, ale rozsądek też trzeba zachować – mówi jeden ze strażaków z OSP Zbiroża.
Tradycja ludowa mówi, że każdy, kto został obficie oblany w lany poniedziałek, przez cały rok będzie mieć szczęście i powodzenie. Mieszkańcom Lutówki i okolicznych miejscowości, którzy przyjeżdżają, by wziąć udział w zabawie, powodzenia na pewno nie zabraknie.