W kilku obiektach w Żyrardowie trwa Europejska Noc Muzeów. Wśród atrakcji są m.in. warsztaty rękodzielnicze, a także występy Amatorskiego Zespołu Ludowego z Lipiec Reymontowskich.
Od 18.00 w Żyrardowie rozpoczęły się wszelkie atrakcje przygotowane przez Muzeum Lniarstwa im. F. de Girarda, Centrum Kultury i Muzeum Mazowsza Zachodniego.
Stare zakłady lniarskie zaczęły żyć na nowo. Setki osób uczestniczyły w warsztatach rękodzielniczych, prowadzonych m.in. przez grupę ŻUREK, czyli Żyrardowskie Utalentowane Rękodzielniczki Kulturalne. Z lnianych nici, koronek, sznurków, kwiatów, wstążek i słoiczków powstawały lampiony, świeczniki, które każdy mógł zabrać ze sobą. Z każdym kolejnym lampionem wzrastało też zainteresowanie warsztatem. Nawet panowie chcieli mieć własny. - Niech nikt nie mówi, że rękodzieło jest tylko dla pań. Panowie też mogą się w tym spełniać, a jeszcze jak podejdą do tego jak do wyzwania... Tu trzeba wszystko zaplanować - co, gdzie przykleić, co dodać. Z takim podejściem zacząłem, a jak się już wciągnąłem w okręcanie słoiczka nićmi, dodawaniem kolejnych elementów, logistyczny plan upadł i obudziła się dusza artysty - mówi Paweł Mroczkowski, uczestnik nocy muzeów.
Warsztaty prowadzili także pracownicy Muzeum Lniarstwa, pomagając uczestnikom w ozdobieniu metodą sitodruku lnianej ściereczki. Kwiatki, herb Żyrardowa i logo muzeum w najróżniejszych kombinacjach pojawiały się na materiale. Na małych krosnach dzieci i dorośli tkali własne wzory, przeplatali kolorowe nici, słuchając jednocześnie opowieści o produkcji lnu, fabryce i szpularkach, które zajmowały się tym przez wiele lat. W programie była także wycieczka z przewodnikiem. Goście na własnej skórze mogli przekonać się, jak wyglądała praca przy krosnach. Huk maszyn zaskoczył niejednego uczestnika.
W tym samym czasie w Centrum Kultury pełna sala widzów oglądała "Wesele Boryny" w wykonaniu Amatorskiego Zespołu Ludowego im. W.S. Reymonta z Lipiec Reymontowskich. Scenariusz oparty na powieści "Chłopi" rozbawił widzów do łez. Dla młodszych była to okazja do poznania dawnych obyczajów, dla tych trochę starszych - do wspomnień. - Przypomniało mi się moje wesele, które trwało kilka dni. To było 43 lata temu. Co prawda, mąż jest w moim wieku i mnie do Jagny daleko, ale reszta by się zgadzała. Było błogosławieństwo, podczas którego sąsiadki przychodziły do mamy i do mnie z różnymi radami, było huczne wesele, oczepiny. Długo by wspominać, ale "Wesele Boryny" uruchomiło wspomnienia - mówi Krystyna Jarosz, mieszkanka Żyrardowa.
Na scenie Centrum Kultury wystawiono "Wesele Boryny".Mieszkańcy, ale i goście, którzy przybyli na noc muzeów do Żyrardowa, nie kryli zadowolenia. - Planowaliśmy z żoną wycieczkę po okolicznych muzeach, ale zaczęliśmy od Żyrardowa i prędko stąd nie wyjdziemy. Jest tyle atrakcji, z których chcemy skorzystać! Taka noc muzeów to jest świetny pomysł, bo często nie zdajemy sobie sprawy, co oferują nam lokalne instytucje. Nie oszukujmy się, rzadko ktoś sprawdza, co dzieje się w muzeum, a szkoda, bo - jak widać - z wielu rzeczy nie korzystamy. Czas to zmienić - mówi Jacek Pawelski, uczestnik spotkania.