Po wielkanocnych potrawach, czekoladowych zajączkach i polewaniu wodą już dawno nie ma śladu. Kościół jednak w swojej tradycji liturgicznej na nowo wraca dziś do wydarzeń zmartwychwstania Chrystusa i do ich konsekwencji. Minęło 50 dni od tych wydarzeń. To dużo czy mało?
Z Ewangelii wg św. Jana (J 20, 19-23)
Wieczorem w dniu zmartwychwstania tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: "Pokój wam!". A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzeki do nich: "Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: "Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".
Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Dzień Pięćdziesiątnicy. Zielone Świątki. Pod tymi wszystkimi nazwami kryje się niezwykły dzień, który już od samych początków napełnia cały Kościół nowym życiem.
Gdy zaglądamy do Pisma Świętego, wiele ważnych dla historii zbawienia wydarzeń dokonuje się wieczorem lub nocą. To niezwykłe, że ten schyłek dnia, gdy człowiek staje zmęczony po całym trudzie i jednocześnie napełniony wrażeniami codzienności staje się świadkiem wydarzeń, których po ludzku nie bylibyśmy w stanie sami sobie wymyślić. Bo przecież nie da się sfabrykować zesłania Ducha Świętego. To fakt. A nieustanne trwanie Kościoła, jego Tradycja, liturgia i przede wszystkim żywa wiara są tego najlepszymi dowodami.
Uczniowie przebywają w zamknięciu, zatrwożeni, pełni obaw. Mogłoby się wydawać, że zmartwychwstanie w pierwszej chwili nie przyniosło zamierzonego skutku - człowiek nie został uwolniony z niewoli grzechu, lęku i śmierci. Może moje życie tak właśnie wygląda? Minęło 50 dni od zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, a moje życie wciąż wygląda jak jedno wielkie pole minowe, po którym już nawet sam nie potrafię przejść bezpiecznie.
Dopiero gdy Jezus staje pośrodku, także pośrodku mojego życia, wyciąga ręce, pokazuje przebity bok, moje życie zaczyna nabierać sensu, tak jak życie apostołów. Pokój wam! Pokój tobie! Pokój, porządek i ład, szczególnie tam, gdzie jeszcze nie uporządkowałeś swojego życia.
Żeby to zrozumieć i przyjąć, dostajemy dziś w darze Ducha Świętego, który jest podstawą miłości Ojca i Syna. To Ten, za którego sprawą moje grzechy zostaną mi odpuszczone za każdym razem, gdy ze skruchą stanę w prawdzie przed Bogiem i przed samym sobą w sakaramencie pokuty i pojednania. To Ten, który przybywa ze swoimi darami i charyzmatami, by pomóc nam wypełnić misję zleconą przez Chrystusa. On nas posyła. Każdego w jego codzienność, byśmy wnosili w nasze życie i relacje miłość, pokój i radość.
Apostołowie ożywieni tym darem, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, mogli pozbyć się swoich lęków i stanąć odważnie przed światem, by wyznać wiarę w Chrystusa Zmartwychwstałego i zaświadczyć ją własnym życiem. My również prośmy dzisiaj o to, czego tak bardzo potrzebujemy, by pokonać swój lęk, egoizm i pychę wobec tych, którzy w tak trudnych czasach potrzebują prawdziwych świadków wiary.