W kinoteatrze Polonez uroczyście obchodzono 25-lecie pracy artystycznej Agnieszki Madej, chwilę wcześniej 10-lecie obchodził zespół Art Station. Nie zabrakło życzeń, kwiatów, wzruszeń i... tańca.
Agnieszka Madej, znana z energii i charyzmy, od 2009 r. kieruje Szkołą Tańca „Art Station”, która ma na swoim koncie bardzo wiele zwycięstw i sukcesów w konkursach. W dniu jej jubileuszu życzenia składali m.in. Dorota Rutkowska, posłanka na Sejm RP, i włodarze miasta. Najliczniejszą reprezentację stanowili tancerze. Także ci, którzy swoją przygodę z tańcem zaczynali na samym początku pracy pani Agnieszki.
W misce z wodą i na trapezie w cyrku
– Nie pamiętam dokładnie, w którym roku zacząłem tańczyć, bo zdjęcia z tamtych czasów prawie nie istnieją, ale było to chyba w piątej klasie podstawówki, czyli ok. 1996 roku – mówi Artur Sułek, muzyk kierujący scholą NieBo Tak w Skierniewicach i radny miejski. – To była bardzo specyficzna, zgrana grupa osób, które bardzo dobrze się znały i spędzały razem mnóstwo czasu, głównie pracując – dodaje muzyk. Artur wspomina, że w tamtych czasach tancerze korzystali z tego, co było dostępne i co udało się zdobyć. Tańczyli na betonie w holu Poloneza. Nie mogli oglądać własnych występów, bo nagranie wideo w tamtych czasach graniczyło z cudem. – Najbardziej pamiętam dwie kluczowe choreografie – „Pie–zie–nie”, gdzie polewaliśmy się wodą z dzbanków, stojąc w misce, oraz „W sieci” – wspomina A. Sułek. – Tam wykonywałem akrobatykę na trapezie. Z tym pierwszym wyjechaliśmy do Francji, a żeby wytrenować drugi, jeździłem z Agnieszką żółtym trabantem do cyrku do Julinka na akrobacje na trapezie. Agnieszka była surową „mamą” i jej zawdzięczam moje podejście do pracy. Dyscyplina nauczyła mnie, że bez pracy niczego nie osiągnę. Jestem dzięki temu silniejszym człowiekiem – dodaje. Pani Agnieszka to twórczyni 4 artystycznych instytucji: Szkoły Tańca „Art Station”, Niepublicznej Szkoły Baletowej – Szkoły Sztuki Tańca „Art Station”, Fundacji „Art Station” i Skierniewickiego Teatru Tańca. Artystka zapewnia, że nigdy nie liczyła, ilu tancerzy przewinęło się najpierw przez grupę Aborygen, potem przez studio tańca CM i teraz przez Art Station.
Uczy nie tylko tańca
Szkoła Tańca „Art Station” obchodziła w tym roku 10-lecie istnienia. Skierniewicki Teatr Tańca został powołany w 2013 r. i właśnie realizuje nowe projekty. Od 2015 r. istnieje Fundacja „Art Station”. Natomiast Niepubliczna Szkoła Baletowa – Szkoła Sztuki Tańca „Art Station” kształci uczniów w cyklu 9-letnim. Po zdaniu egzaminów państwowych absolwenci otrzymują wykształcenie średnie specjalistyczne w zawodzie tancerz. Organem nadzorującym działalność szkoły jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, organem zaś sprawującym nadzór – Centrum Edukacji Artystycznej w Warszawie. – Rzeczywiście mamy to szczęście, że dokądkolwiek pojedziemy, na którykolwiek konkurs taneczny, zawsze przywozimy jakieś nagrody – mówi A. Madej. – Powiem szczerze: w ciągu tych 25 lat tylko z jednego, jedynego konkursu nie przywieźliśmy żadnej nagrody.
Jednak A. Madej nie tylko uczy tańca. To przede wszystkim pełne zaangażowanie i pasja, którą dzieli się z niesłabnącym zapałem. – To właśnie Aga pozwoliła mi otworzyć się na ludzi i świat – wspomina Justyna Łukasik, dyrygent w chórze parafii wojskowej i dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Skierniewicach. – Ten czas wspominam wspaniale, bo z brzydkiego kaczątka nagle zaczął wyrastać łabędź. To przez taniec, muzykę zaczęłam nabierać pewności siebie. Dziś jestem osobą silną, świadomą swojej wartości i nadal muzyka jest bardzo ważną częścią mojego życia. Pani Justyna wspomina, że razem z siostrą przygodę z tańcem rozpoczęły na początku działań Agnieszki, w 1994 roku. Ich przygoda z Aborygenem trwała ok. dwóch lat i była bardzo intensywna i interesująca. Najgorzej wspominają ćwiczenia rozciągające – kiedy myślały, że bardziej się nie da, a Agnieszka udowadniała, że nie mają racji. – Była wspaniałym, ale i wymagającym instruktorem. Uczyła nas, jak ważne są wytrwałość w dążeniu do celu i pracowitość – dodaje Agnieszka Celejewska. – Do zespołu dołączyłam w 1998 r. i miałam przyjemność tańczyć w kilku wyjątkowych choreografiach, m.in. „Na ostrzu noża”. Sukcesu nie dało się osiągnąć bez kilkunastu godzin prób tygodniowo. Agnieszka zaraziła nas swoją miłością do tańca i dała nam możliwość tworzenia. Była otwarta na nasze pomysły, wspierała naszą kreatywność. Mam wiele cudownych wspomnień związanych ze Studiem Tańca CM, bez wątpienia był to bardzo ważny czas w moim życiu. Ludzie są dla A. Madej najważniejsi.
– Mogę powiedzieć tylko, że jestem przeszczęśliwa, iż mogę mieć tak wspaniałe grono obok siebie – mówi ona sama. Zapytana o plany, odpowiada tajemniczo: – Chodzi mi coś po głowie, ale nie zdradzę szczegółów. Najistotniejsze jest dla nas znaleźć nową salę, ponieważ dworzec PKP będzie remontowany. Jeśli znajdziemy nowe miejsce, ruszymy z nową akcją.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się