Kultura masowa dostarcza nam dziś wiele trendów, które szybko po sobie następują i szybko mijają. Pewnym rzeczami zachwycamy się bardziej, na dłużej, innymi mniej i na krótki czas. Szybki przepływ informacji sprawia, że słyszymy o wielu dobrych i złych wydarzeniach w bardzo krótkich odstępach czasu, przez co stajemy się coraz bardziej nieczuli, gdy słyszymy o kolejnej tragedii. Pojawia się ryzyko, że przestaniemy reagować na ludzkie cierpienie, nawet gdy będzie ono dotyczyło kogoś, kto jest blisko nas.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 10,25-37)
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: ”Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiedział: ”Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”. On rzekł: ”Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: ”Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: ”A kto jest moim bliźnim?”. Jezus, nawiązując do tego, rzekł: ”Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali
i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: "Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał". Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”. On odpowiedział: ”Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: ”Idź, i ty czyń podobnie”.
Pytanie o życie pozagrobowe i możliwość zbawienia dręczyło i wciąż dręczy wielu filozofów i myślicieli różnych kultur, wierzeń i wyznań. W tym kontekście nie dziwi pytanie zadane Jezusowi w dzisiejszym fragmencie Ewangelii, nawet jeśli ma ono na celu zdyskredytowanie Mistrza w oczach ludzi. W rezultacie Jezus niejako zmusza do refleksji, co w rezultacie doprowadza uczonego do własnych wniosków opartych na słowie Bożym. Miłość Boga i bliźniego. To dwa prawa, które stanowią podstawę do nauki o zbawieniu. Tak niewiele i wiele zarazem. Tylko kim jest bliźni? Kim powinien być bliźni dla mnie? Oczywiście cała opowieść Jezusa prowadzi do jednego wniosku: każdy człowiek.
Czasem ciężko nam to przechodzi przez myśl. Każdy człowiek? Nawet ten, z którym mi się nie układa? A co z tym, który mi dogryzł? Który mnie oszukał, zawiódł? Co z moim sąsiadem, z którym nie potrafię się dogadać? Co z niemiłą panią w urzędzie? To prawda, są tacy ludzie, którzy potrafią nas dosłownie „obedrzeć” ze wszystkiego. Z dobrego samopoczucia, z radości, z chęci do życia. Zupełnie jak ci zbójcy z dzisiejszej Ewangelii. Oni nie tylko okradli przechodzącego pielgrzyma, ale również go zranili i zostawili ledwo żywego na drodze. Mamy również takich ludzi wokół siebie. Znaleźliby się wokół nas również tacy, którzy mogliby nam pomóc, ale tego nie robią. Czy to też są moi bliźni? A może to ja jestem jednym z takich ludzi?
Wreszcie na drodze pojawia się także Samarytanin. Jest on synonimem bliźniego, ponieważ w kulturze żydowskiej Samarytanie to odstępcy i wrogowie Żydów. Jezus jednak, stawiając uczonemu w Prawie tak bardzo kontrastujący przykład, daje widoczny znak, że bliźnim powinien być każdy, bez wyjątku. Samarytanin bowiem zrobił coś, czego nie miał odwagi zrobić żaden z poprzednich bohaterów przypowieści, mianowicie „zobaczył i wzruszył się głęboko”. Kiedy ostatnio dostrzegłeś w swoich bliskich coś dobrego? Kiedy po raz ostatni zobaczyłeś, że ktoś potrzebuje twojej pomocy? I więcej. Kiedy wzruszyłeś się głęboko? Nie byle jak, ale prawdziwie, do głębi serca. Czy w ogóle jeszcze możliwe jest takie wzruszenie? W natłoku spraw, w ciągłym przepływie informacji, gdzie serwisy tylko prześcigają się, by podać jak najbardziej tragiczną i bolesną katastrofę? Czy wzruszasz się głęboko, gdy słyszysz o kolejnych zamachach, prześladowaniach? A może poruszają cię zdjęcia słodkich szczeniaczków w internecie?
Jednakże dostrzeżenie tragedii drugiego człowieka i głębokie wzruszenie to tylko etap na drodze do miłosierdzia. Okazuje się bowiem, że dopiero ono może zweryfikować, kto jest moim bliźnim, ale również to, czy ja potrafię być bliźnim wobec innych. Prośmy Pana o otwarte serce, które będzie umiało dostrzec, wzruszyć się i okazać miłosierdzie tym, którzy go tak bardzo potrzebują, a których spotykamy na drodze naszej codzienności.