Słowo Boże dzisiejszej niedzieli niezwykle konweniuje z przeżywanym aktualnie czasem wakacyjnym. Zwłaszcza że pierwsze czytanie opowiada, jak Bóg przyszedł w gościnę do Abrahama „w najgorętszej porze dnia” (Rdz 18,1). Jednak nie chodzi tu o temat zastępczy. W sercu Ewangelii pojawia się spotkanie, relacja i uczta i w ten sposób Pan Bóg objawia prawdę o sobie, ale także o każdym z nas.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 10,38-42)
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».
Aby dobrze zrozumieć powyższą Ewangelię, trzeba ją odczytać w świetle historii Abrahama, opowiedzianej w pierwszym czytaniu. Oto w najgorętszej porze dnia do Abrahama przychodzi Pan Bóg pod postacią trzech tajemniczych osób. Już samo to jest wydarzeniem – Pan Bóg wyrusza w stronę człowieka, odwiedza go, składa mu wizytę. Niezwykła apoteoza dialogiczności i otwartości Boga. Abraham rusza w stronę tajemniczych postaci i zaprasza je do siebie, ale cokolwiek uczyni, będzie to tylko odpowiedzią na ich zachowanie. Abraham zawsze będzie drugi, responsywny, odtwórczy. To Bóg pierwszy przychodzi do niego. Nie wiemy, kim są ci przybysze, skąd idą, dokąd zmierzają, czego chcą. Ale samo spotkanie niesie ze sobą taki ładunek, że porządkuje wszystko. Skoro się spotkali, to trzeba ich ugościć. Gościna i suto zastawiony stół są znakiem szacunku dla wędrowców, a zarazem najlepszą odpowiedzią na wydarzenie spotkania. Wreszcie z owej uczty wypływa obietnica: „O tej porze za rok (...) twoja żona Sara będzie miała syna” (Rdz 18,10). Można powiedzieć, że Bóg przybył do Abrahama tylko w tym celu, by mu złożyć obietnicę, albo lepiej – by się objawić jako obietnica.
Podobna sytuacja ma miejsce w pewnej wsi, gdzie, jak czytamy w Ewangelii, kobieta o imieniu Marta przyjęła Jezusa do swojego domu. Znowu na pierwszym miejscu jest spotkanie, relacja, rozmowa. Wraz ze swoją siostrą, Marią Marta świetnie podzieliła się obowiązkami – gdy jedna przygotowywała ucztę, druga dotrzymywała towarzystwa Gościowi. Marta, jak mówi Ewangelia, „uwijała się koło rozmaitych posług” (Łk 10,40), a więc miała ducha diakonii, czyli służby. Nie wiemy jednak, czy zdołała ucztę przygotować, gdyż już wcześniej wywiązała się rozmowa. Na zarzuty Marty, że siostra jej nie pomaga, Jezus odpowiedział: „Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10,42).
W obu wydarzeniach powtarza się ten sam schemat: spotkanie – uczta – obietnica. Najpierw dochodzi do spotkania. Bóg w pierwszej kolejności objawia się jako Bóg otwarty, dążący do spotkania, zagadujący człowieka, przychodzący do niego. Tak jest od samego początku. Do każdego z nas kieruje nieustannie swoje „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). Bóg jest Bogiem relacji i spotkania, a nie zamkniętej w sobie metafizycznej doskonałości. Po drugie, odpowiedzią na wydarzenie spotkania jest uczta, czyli wspólny stół. Czyż nie daje do myślenia, że Pan Bóg zechciał nam dać siebie w formie uczty eucharystycznej? Także niebo i rzeczy przyszłe objawił nam przy pomocy metafory uczty. Ktoś mógłby jednak zaoponować – Abraham urządził przybyszom ucztę, a Marta? Uczta w Betanii ma już zmieniony charakter. W centrum nie jest posiłek, choćby „tłuste i piękne cielę” (Rdz 18, 7), ale Jezus Chrystus. On zapowiada pokarm, który daje życie wieczne (J 6, 35), a także karmi swoim słowem. Z tak przeżytego spotkania, które syci ciało, wypływa trzeci element – obietnica, która syci nasze pragnienia, czyli najbardziej skryte obszary serca. Abraham otrzymał obietnicę, że będzie miał upragnionego potomka. Jaką obietnicę składa Jezus? Mówi, o cząstce, którego nie będziemy pozbawieni. Objaśnia ją św. Paweł w drugim czytaniu: „Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, została teraz objawiona Jego świętym (…), jakie jest bogactwo chwały tej tajemnicy (…). Jest nią Chrystus pośród was – nadzieja chwały” (Kol 1, 26-27). Obietnica Ewangelii to Jezus Chrystus, który jest nadzieją naszej chwały. On nam obiecuje, że będziemy mieli wagę i znaczenie w oczach Bożych. I tego udziału nikt nas nie pozbawi. Cokolwiek by się zdarzyło.