Czy modlitwa ma przemienić Pana Boga? Nie. Jedyne, co ma się zmienić, to moje serce, które przez kołatanie do nieba otworzy się na przyjęcie Jego woli. W modlitwie "Ojcze nasz" mówimy: "bądź wola Twoja", ale częściej myślimy: "bądź wola moja".
Z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 11, 1 – 13)
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: "Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów". A On rzekł do nich: "Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie". Dalej mówił do nich: "Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą".
W połowie lipca tego roku byłem z grupą parafian na pielgrzymce we Włoszech. Pielgrzymowaliśmy również do grobu ks. Dolindo, który w swoim duchowym testamencie zapisał: „Kiedy przyjdziesz do mojego grobu, zapukaj, ja nawet zza grobu odpowiem ci: »Ufaj Bogu«”. Rzeczywiście wiele osób, które tam przybywają, po modlitwie puka do grobu ks. Dolindo w nadziei, że „Jezus ich sprawą się zajmie”.
Może jestem w błędzie, ale czy naprawdę chodzi o zastukanie do grobu, tak jak się stuka do drzwi? Tak sobie myślę, że chyba nie. Ksiądz Dolindo zapisał: „Kiedy przyjdziesz do mojego grobu, zapukaj, ja nawet zza grobu odpowiem ci: »Ufaj Bogu«”. Nie powiedział: „Zapukaj do mojego grobu”.
Oto w dzisiejszej Ewangelii Chrystus zachęca nas: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone”. Nie sposób nie zaznaczyć, że mówi to wtedy, kiedy uczy swoich uczniów modlitwy. Zatem zachęta o. Dolindo, aby zapukać, gdy się przyjdzie do jego grobu, i słowa Pana Jezusa: „Kołaczcie, a zostanie wam otworzone”, mogą raczej oznaczać zachętę do wytrwałej, ufnej modlitwy.
Przyznam, że zawsze obawiam się, iż takie obrzędy mogą stać się magicznym zabobonem. Rozumiem, że wiara domaga się gestów, które ją będą wyrażać. Ale...
W czasach neopogańskich, niepogłębionej świadomości religijnej, lenistwa w życiu duchowym oraz braku osobistego zaangażowania w rozwój wiary, takie „zapukanie do grobu” może oznaczać „odpukanie w niemalowane” i przynieść więcej szkody niż pożytku.
Jezus oczekuje ode mnie, od nas tylko jednego: zaufania. Ojciec Dolindo też wyraźnie to podkreślił: „Ufaj Bogu”. Dlatego twierdzę, że taka wiara na skróty, w wydaniu „fast food”, może być neopogaństwem. Może się mylę. Może.
Z dzieciństwa pamiętam, jak z moją ukochaną śp. babcią Irenką wstępowałem na chwilę modlitwy do kościoła i widziałem, jak przychodzący wówczas ludzie w klęcznikach zostawiali kartki z ręcznie przepisanym tekstem jakiegoś „łańcuszka modlitwy”, np. „:Przepisz tę modlitwę 10 razy i przez 10 kolejnych dni przynieś ją do kościoła, a Bóg wysłucha twojej prośby” itd.
A czy modlitwa ma cokolwiek wymóc na Panu Bogu? Czy modlitwa ma przemienić Pana Boga? Nie. Jedyne, co ma się zmienić, to moje serce, które przez kołatanie do nieba otworzy się na przyjęcie Jego woli. W modlitwie „Ojcze nasz” mówimy: „bądź wola Twoja”, ale częściej myślimy: „bądź wola moja”.
Dlatego potrzebujemy, aby Jezus uczył modlitwy również i nas. W Ogrójcu otrzymaliśmy lekcję, która nie pozostawia wątpliwości: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie Moja wola, lecz Twoja niech się stanie”.
Obawiam się, że magiczne zachowania mogą zwolnić nas z osobistego zaangażowania się w wiarę i troski o własne nawrócenie. Bez wiary nie mogę pukać do nieba słowami: „Jezu, Ty się tym zajmij”.