W całej diecezji 1 listopada na cmentarzach sprawowano Eucharystie w intencji wszystkich zmarłych. O świętości mówili nie tylko kapłani, ale także wierni, którzy głośno dzielili się przeżyciami wczorajszych Nocy Świętych, przypominając, że każdy z nas powołany jest do świętości.
Diecezjanie od rana celebrują uroczystość Wszystkich Świętych. Mimo że przeżywane na cmentarzach Eucharystie nie skłaniają do radosnego świętowania, zarówno kapłani, jak i wierni przekonują, że dziś powinniśmy patrzeć z perspektywą na niebo i dążyć do świętości, jednocześnie polecających tych, którzy ubiegli nas w drodze do Pana.
– W związku z dzisiejszą uroczystością nasuwa się nam pytanie: kto to jest święty? Czy święty to człowiek, który w swoim życiu nie grzeszy? Otóż nie. Śledząc wiele hagiografii, można łatwo zauważyć, że święci często byli ludźmi bardzo grzesznymi. Klasycznym przykładem może być tutaj święty Paweł, który zapalczywie prześladował chrześcijan – mówił na cmentarzu w Bieganowie ks. Tomasz Szcześniak, neoprezbiter. – Święty Augustyn to też grzesznik, który tak bardzo zmienił swoje życie, że postanowił już nigdy nie zgrzeszyć. Święci to często zwykli ludzie, którzy w ciągu swojego życia przeżywali nawrócenie, co znaczy, ze Bóg stał się dla nich tym pierwszym, tym najważniejszym. Często udowadniali to poświęceniem życia, czy to poprzez przelanie własnej krwi, czy poprzez codzienne poświęcanie się, "wypalanie" dla bliźniego i dla Boga. W tym kontekście każdy z nas ma możliwość zostać świętym – mówił kapłan.
O powołaniu do świętości świadczyli także wierni, którzy wczoraj w diecezji uczestniczyli w Nocach Świętych.
Klaudia Bodych: Mimo że nawiedzamy cmentarze, wkraczamy w czas zadumy, to dziś powinniśmy się radować. Mamy tylu niezwykłych orędowników w niebie. Tych, których imiona już znamy, ale i tych, którzy czuwają nad nami każdego dnia. Sama zwracam się z wieloma sprawami do mojej patronki z bierzmowania św. Filomeny, która jest niesamowitą orędowniczką i naprawdę czuję jej pomoc i obecność. "Przyjaźnię się" także z błogosławionymi męczennikami z Barbastro. Proszę ich o pomoc zwłaszcza w momentach, gdy wiara słabnie, gdy potrzeba mi odwagi i umocnienia. Polecam każdemu mieć swojego świętego orędownika, bo oni naprawdę działają.
Kamil Łażewski: Może to innym wyda się dziwne, ale gdy mam problem, zawsze zwracam się do mojego dziadka, który zmarł 7 lat temu. Pamiętam, że zawsze znał odpowiedź na wszelkie pytania, miał gotowe rozwiązania na moje problemy i często śmieję się do rodziny, że dziadek pomaga mi zza grobu. Myślę sobie, że skoro Pan Bóg powołał go do siebie, to miał w tym plan, i wierzę głęboko, że mój ukochany dziadek Lucek moje troski, kłopoty i radości przedstawia od razu Bogu, dlatego nie czekam długo na znaki, wskazówki i rozwiązania. To mój prywatny święty, cichy, pokorny i dobry.
Jowita Dworniak: Nie jest łatwo być świętym, ale nie jest to niewykonalne. Mamy tyle wspaniałych przykładów, za którymi możemy podążać. Św. Jan Paweł II, św. Faustyna Kowalska, bł. ks. Jerzy Popiełuszko... Jak patrzę na nich, wydaje mi się, że mieli spektakularne życie. Ks. Jerzy został zamordowany, nasz papież Polak też wiele wycierpiał, siostra Faustyna bez wykształcenia, doświadczana była wielokrotnie. Później patrzę na swoje życie. Na przeżyte ponad 60 lat i myślę, że wiele sytuacji z ich życia mogłabym przytoczyć i w swoim, ale nie mogę się niestety pochwalić takim zaufaniem Bogu. I od niedawna modlę się za ich wstawiennictwem, bym już nigdy więcej nie zeszła z drogi świętości na ścieżki zazdrości, złośliwości, pychy. Każdy wiek jest dobry, by się nawrócić i powalczyć o świętość.