Radość, wdzięczność i nadzieja - w tym nastroju wierni z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP i mieszkańcy Rawy Mazowieckiej wysłuchali koncertu Macieja Miecznikowskiego, który "wyśpiewał 100 lat niepodległości".
Muzyk, kompozytor, wokalista, multiinstrumentalista, szerszej publiczności znany jako lider zespołu Leszcze, zawitał do Rawy Mazowieckiej, by podczas koncertu przygotowanego z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości zaśpiewać znane i lubiane pieśni patriotyczne, żołnierskie i religijne, które zagrzewały do walki, dodawały otuchy, a dziś przywołują wspomnienia.
Nastrojowy koncert oparty był właśnie na wspomnieniach artysty. O dziadkach, rodzinnych stronach, zwyczajach Kaszubów, anegdotach i doświadczeniach. - Kiedy myślę: "ojczyzna", dla mnie to przede wszystkim rodzina. Mama, tata, rodzeństwo, później dziadkowie, bo moja rodzina była i jest wielopokoleniowa. Dopiero później ta "ojczyzna" rozszerza nam się na duży pokój, dom, wieś (ja pochodzę ze wsi na Kaszubach), parafię i dopiero na końcu pojawia się cały nasz kraj - mówi M. Miecznikowski. - Dla nas to wielka radość, że żyjemy w wolnej Polsce i myślę, że w dniu odzyskania niepodległości cały kraj przepełniony był radością, ale i nadzieją na lepsze czasy. Dziś, gdy śpiewam pieśni patriotyczne, staram się, by wybrzmiewała w nich wdzięczność dla tych, którzy oddali życie za naszą ojczyznę, ale też ta nadzieja i radość, o którą też zabiegano w trudnych chwilach - dodał artysta.
Dając krótki i humorystyczny wykład o wartości i potrzebie śpiewania, a także o jego zdrowotnych walorach, M. Miecznikowski zachęcił licznie zgromadzoną publiczność do wspólnego wykonywania utworów w niecodziennych i różnorodnych aranżacjach. Osobiście zadbał o nie sam muzyk, urozmaicając śpiewane pieśni o grę na pianinie, gitarze czy akordeonie.
Podczas prawie godzinnego koncertu wybrzmiały pieśni takie, jak: "Wojenko, wojenko", "Przybyli ułani pod okienko", "Marsz I Brygady", "O, mój rozmarynie", a także utwory z filmu "Pan Wołodyjowski" i pieśni religijne, jak "Bogurodzica" czy "Gaude Mater Polonia".
Publiczność chętnie angażowała się we współtworzenie koncertu i niechętnie opuszczała świątynię po jego zakończeniu. Dla fanów artysty i zainteresowanych w podziemiach kościoła, gdzie mieści się kawiarnia, odbyły się krótki panel dyskusyjny, a także chwile osobistej rozmowy z muzykiem, była możliwość zrobienia pamiątkowej fotografii czy zdobycia autografu.