Pośród tych zabieganych dni, pośród całej zewnętrznej oprawy Świąt: kolędy, kolorowe światełka, prezenty, brokaty itd. liczy się tak naprawdę co innego, a raczej kto Inny: Jezus. Bo bez Jezusa nie będzie Bożego Narodzenia.
Z Ewangelii według św. Mateusza (Mt 1,18-24)
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: ”Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy ”Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
We wszystkich domach trwają intensywne przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Nie do gwiazdki, nie do świąt zimowych, magicznych ani nijakich, tylko do Bożego Narodzenia. A swoją drogą… o jak mnie irytuje „czarowanie” magią świąt… Przecież to nic wspólnego z wiarą nie ma. A katolicy powtarzają ten slogan jak nie wiem co i nie wiem po co? Ale to nie o tym będzie to rozważanie.
Zakupy, prezenty, sprzątanie, wypieki, gotowanie świątecznych potraw, ubieranie choinki… i chociaż to bardzo intensywny czas, to większość z nas to lubi, bo gdyby nie, to nie podejmowalibyśmy tylu, i aż tylu aktywności. Ale pośród tych zabieganych dni, pośród całej zewnętrznej oprawy Świąt: kolędy, kolorowe światełka, prezenty, brokaty itd. liczy się tak naprawdę co innego, a raczej kto Inny: Jezus. Bo bez Jezusa nie będzie Bożego Narodzenia.
I oto najlepszy sposób na przygotowanie do Świąt, dodajmy: Bożego Narodzenia – słuchanie Słowa, które stało się Ciałem.
Kościół daje nam dziś dość dramatyczną Ewangelię: „Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie”. Decyzja o oddaleniu Maryi była zgodna z Prawem Mojżeszowym. Józef nie wiedział, nie rozumiał co się stało w życiu Maryi, dlaczego spodziewa się dziecka, którego ojcem na pewno nie jest Józef. Czyżby dopuściła się niewierności? Bo gdyby wyszło na jaw, że Maryja jest brzemienna – a przecież nie mieszkali jeszcze razem – to mogłaby zostać oskarżona o cudzołóstwo, które karano śmiercią przez ukamienowanie.
Co robić w sytuacji, której nie rozumiemy? Jaką podjąć decyzję, aby nie przekreślić człowieka? Aby nie zranić siebie, nie skrzywdzić drugiego?
Ewangelia podpowiada następujące rozwiązanie: „Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: ”Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”.
Potrzebujemy swoją sytuacje oprzeć na Słowie Bożym, a nie na własnych domysłach, choć niestety to drugie robimy najczęściej. Tymczasem mam pozwolić naświetlić, prześwietlić swoje życie Słowem Boga i wybrać najlepsze rozwiązanie. Jakie? Boże!
I nie chodzi nie wiadomo o coś nadzwyczajnego. Często to będzie wybór wierności własnemu powołaniu: kapłańskiemu, małżeńskiemu, zakonnemu czy osoby samotnej, ale w zgodzie z wyznawaną wiarą w Jezusa.
Józef ma podjąć powołanie ojca Jezusa i męża Maryi. „… nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.
Ktoś zapyta: i po co to wszystko? Ewangelia odpowiada: „aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy ”Bóg z nami”.
Bóg jest wierny wobec każdego z nas. Jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Bóg jest ze mną. A ja mam być człowiekiem, który będzie z Bogiem. Bóg z człowiekiem, człowiek z Bogiem.
I co robi Józef? „… uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”, a wraz z Nią, Tego, Którego nosiła pod sercem.
Podobnie i ja mam przyjąć drugiego człowieka w swoim powołaniu: współmałżonka, rodziców, dzieci, parafian, kapłanów, siostry zakonne… a w nich przyjąć Jezusa. Bo bez Jezusa nie będzie Bożego Narodzenia!