W tym roku przypadnie 80. rocznica zakatowania przez Niemców rawskiego duszpasterza ks. Wacława Zienkowskiego. Parafia poszukuje wszelkich pamiątek, świadectw i wspomnień dotyczących jego życia, posługi, aresztowania i wywiezienia do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen pod Berlinem.
Parafia Niepokalanego Poczęcia NMP zwraca się z prośbą nie tylko do rawian. „Osoby, które mogłyby nam pomóc w tych poszukiwaniach, bardzo prosimy o kontakt z ks. proboszczem Bogumiłem Karpem. Od 2017 r. podjął on wiele działań, aby doprowadzić do sprowadzenia prochów śp. ks. Zienkowskiego do miasta, gdzie posługiwał jako proboszcz” – czytamy w apelu parafii.
Proboszcz numer 28236
Rawski dziekan, ks. Bogumił Karp, nie należy do osób rzucających słowa na wiatr. Gdy coś obieca, staje na głowie, by wywiązać się ze złożonych deklaracji. Najlepszym tego przykładem jest przeprowadzona rewitalizacja kościoła z przyległym kompleksem pojezuickim. Dziś piękne obiekty służą wiernym i mieszkańcom. Wykonanie zadania wymagało ogromnej determinacji, wysiłku i współpracy z bardzo wieloma osobami i instytucjami.
Teraz kapłan niestrudzenie podejmuje starania związane z upamiętnieniem i sprowadzeniem do Rawy szczątków byłego proboszcza ks. Zienkowskiego. Na ślad męczennika trafił już na początku swojej posługi w Rawie. Obejmując parafię, zaczął interesować się jej historią i ludźmi, którzy ją tworzyli. I tak natknął się na ks. Wacława. – Z krótkiego materiału, jaki o nim przeczytałem, biła wielkość tego kapłana. Jako proboszcz i dziekan był niezwykle skromnym i pobożnym człowiekiem. Troszczył się o kościół i ludzi. Pomagał ubogim. W czasie okupacji był związany z AK. Brał udział w tajnym nauczaniu, pomagał w ucieczce więźniów z obozu jenieckiego, który Niemcy założyli w 1939 r. w rawskim parku. Po donosach, jakie złożyła na niego jedna z parafianek, został aresztowany i wywieziony do obozu w Sachsenhausen, gdzie zmarł, najprawdopodobniej zabity pałkami, 5 sierpnia 1940 roku. W obozie, w którym nadano mu numer 28236, nie przebywał nawet przez miesiąc – opowiadał ks. Karp. Poznanie biografii poprzednika było impulsem do działań, które wspierał… sam męczennik.
Sam dawał znaki
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności najpierw udało się odnaleźć w kryptach kościelnych kielich mszalny ks. Zienkowskiego. Od tego momentu ks. Wacław symbolicznie był już z wiernymi i ich pasterzem. Największym jednak znakiem i odkryciem było odnalezienie grobu, a właściwie miejsca pochówku kapłanów, w tym ks. Wacława. Udało się to dzięki pracy Klausa Leutnera, Niemca, pasjonata historii, honorowego pracownika Miejsca Pamięci i Muzeum KL Sachsenhausen. Na cmentarzu, gdzie zostały znalezione ciała więźniów, w listopadzie 2016 roku stanęli rawscy parafianie wraz z ks. Karpem. Modląc się w miejscu pochówku dawnego proboszcza, złożyli wieńce, a z płonących zniczy ułożyli flagę. Wcześniej w berlińskiej parafii uczestniczyli w Eucharystii. Na ołtarzu nie zabrakło wspomnianego kielicha ks. Wacława i krzyża, który na chwilę przed aresztowaniem podarował jednej z rawskich rodzin. W programie ówczesnej pielgrzymki było także zwiedzanie obozu, miejsca śmierci kapłana.
Minęło kilka lat. Podczas prac remontowych natrafiono w prezbiterium na polichromie z 1934 roku, które powstały za czasów ks. Zienkowskiego. To kolejna odsłona, jakby przypomnienie: „Byłem tu”. Księdzu proboszczowi przypominać nie trzeba. Efekty starań można zobaczyć w parafialnym muzeum, gdzie przechowywane są relikwie ks. Wacława, oprócz kielicha i krzyża m.in. obrazek prymicyjny. Na tym nie koniec. W związku z prowadzonymi na cmentarzu w Altglienicke w Berlinie pracami przygotowującymi do budowy pomnika upamiętniającego zamordowanych księży ks. Karp kolejny raz kieruje pisma do różnych osobistości w Niemczech, prosząc o wsparcie wniosku parafii dotyczącego zgody na sprowadzenie prochów do ojczyzny.
– Postawa ks. proboszcza Zienkowskiego, który mając możliwość bycia uwolnionym, zdecydował się pójść razem z 20 parafianami do obozu na pewną śmierć, zasługuje nie tylko na pamięć, ale i na to, aby włączyć go do grona męczenników. Są plany rozpoczęcia drogi prowadzącej do jego beatyfikacji. Jest to moje wielkie pragnienie. Tym bardziej ważne jest zgromadzenie dokumentów dotyczących ks. Zienkowskiego. Stąd moja wielka prośba o przekazywanie pamiątek i dzielenie się świadectwami związanymi z naszym męczennikiem – mówi ks. B. Karp.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się