Przez kilka godzin w różnych częściach miasta czczono pamięć żołnierzy wyklętych. Uroczystościom towarzyszyła 3. Warszawska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej Kraju.
Już na kilka dni przed 1 marca w Żyrardowie rozpoczęto obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie zabrakło projekcji filmów historycznych, konkursów wiedzy i plastycznych, a także spektakli wystawionych przez uczniów żyrardowskich placówek.
Kulminacja nastąpiła w niedzielę. Rano delegacje przedstawicieli władz samorządowych, służb mundurowych, wspólnot, stowarzyszeń i komitetów złożyły kwiaty pod tablicą upamiętniającą ofiary okrucieństwa w miejscu funkcjonowania powojennej Służby Bezpieczeństwa, a także pod pomnikiem Armii Krajowej.
Mszy św. w kościele farnym przewodniczył ks. Adam Bednarczyk.W południe w kościele Matki Bożej Pocieszenia rzesza wiernych modliła się o życie wieczne dla tych, którzy oddali życie za wolny kraj. - Po ludzku należy im się cześć, hołd. Należy podtrzymywać pamięć o żołnierzach wyklętych złożeniem kwiatów, zapaleniem światła pamięci. Jednak od strony duchowej należy im się modlitwa, ta dziękczynna, za ich odwagę, wiarę, waleczność, ale i ta o niebo. Niech nasze myśli, modlitwa będą zanoszone w ich intencji - prosił ks. Adam Bendarczyk, dziekan żyrardowski i proboszcz parafii.
Po Mszy św. na pl. Jana Pawła II zgromadziło się kilkuset sportowców-patriotów, którzy wzięli udział w VII edycji ogólnopolskiego Biegu Tropem Wilczym. W Żyrardowie impreza odbyła się po raz 6. Tym razem ponad 80 osób wzięło udział w biegu na odległość 1963 m. Liczba ta nie jest przypadkowa. W 1963 r. zginął ostatni z żołnierzy wyklętych Józef Franczak ps. Laluś.
Wśród biegaczy był 71-letni pan Józef, który przez wiele lat mieszkał na Lubelszczyźnie, w okolicach, gdzie został zastrzelony ostatni wyklęty. - Biegnę symbolicznie 1963 m, by uczcić pamięć żołnierzy żyjących w tzw. wolnej Polsce, która wcale wolna nie była. Stała się taka, między innymi, dzięki nim. W takich dniach jak dziś należy im podziękować choćby tym krótkim biegiem, modlitwą, kwiatami. Nas w szkole o tym nie uczyli, nie mogliśmy o nich mówić, świat wolał nie krzyczeć, nie słyszeć. Dobrze, że od kilku lat wreszcie świat o nich wie i oddaje im należny hołd - mówił przed startem pan Józef.
Pan Józef każdego roku stara się uczcić pamięć żołnierzy, biorąc udział w biegu.Dużą grupę sportowców-patriotów stanowiły dzieci i młodzież, które o historii żołnierzy niezłomnych dowiadują się od swoich rodziców i nauczycieli. - Mam 12 lat i na historii tego jeszcze nie miałam, ale dużo opowiadał mi tata. Mnie szczególnie zaimponowała "Inka" - Danuta Siedzikówna. Jej odwaga, waleczność to teraz niespotykane cechy wśród młodych dziewczyn. Ja chyba nie byłabym taka odważna, ale ciężko mi to dziś powiedzieć, bo są inne czasy. Dziś chcę pobiec z myślą o niej - mówi Julia Stańczak.
W biegu wystartowało wiele rodzin. Każdy chciał uczucić pamięć niezłomnych.Na starcie krótszego biegu pojawili się także rodzice z dziećmi w wózkach. Wśród nich był Maciej Majcher, który wraz z żoną i dwuletnią córką Zosią od kilku lat startuje w Biegu Tropem Wilczym. - Staramy się połączyć pasję do sportu z patriotyzmem. Zwłaszcza że te wartości były podtrzymywane w naszej rodzinie. Dziadek był partyzantem, tata przekazywał nam wiedzę, wartości, uczył historii. Udzielałem się w harcerstwie przez większość swojego życia. Dziś rodzinnie biegniemy dla niezłomnych - mówi Maciej.
Drugi bieg odbył się na dystansie 5 km. Udział w nim wzięło ponad 200 sportowców. Najlepsze miejsca nagrodzono pucharami i upominkami, zaś każdy z biegaczy otrzymał pamiątkowy medal. Od tego roku jest to jeden z trzech "puzzli", które można zebrać, biorąc udział w trzech edycjach biegu. Przez kolejne dwa lata biegacze będą mogli zdobyć pozostałe dwie części, które w połączeniu stworzą większy order.
Nawet najmłodsi mieszkańcy miasta znają nazwiska żołnierzy wyklętych.